W piątkowe popołudnie w pałacowej Czytelni Głównej odbyło się spotkanie autorskie z księdzem Sławomirem Sikorą – proboszczem parafii ewangelicko – augsburskiej w Szczecinie i Trzebiatowie.

Proboszcz podczas spotkania zaprezentował swój pierwszy tomik poezji „Myśli w biegu”. Bieg jest dla poety wartością symboliczną. Zwraca uwagę na życie w ciągłym pędzie, zarówno tym codziennym, rodzinnym ale także zawodowym. Zachęca czytelnika do tego by zwolnić, zatrzymać się choć na chwilę, aby nie przeoczyć tego co jest najważniejsze i niepowtarzalne w życiu. Próbuje zrozumieć i nadążyć za własnymi myślami, które są wolne niczym ptak i mogą wzbić się ponad ziemią.

Przygodę z pisaniem rozpoczął w listopadzie 2010 roku wierszem „Życiem pisane”, w którym autor poznaje własną duszę, zadaje sobie pytania dla kogo pisze wiersze, dla siebie czy dla Boga? W swojej twórczości wyraźnie akcentuje tematykę rodziny, miłości, człowieczeństwa, wiary i Boga. „Mogę pisać o wszystkim, papier jest cierpliwy, papier wszystko przyjmie. Przelewam na papier własne myśli, odczucia, wszystko to co mam w wyobraźni. Później życie to weryfikuje i mimo to, że rzuca mi niekiedy kłody pod nogi, umacniam się w przekonaniu, że trzeba iść do przodu niczym „Cyberczłowiek”. Bardzo ważna dla poety jest rodzina: żona Izabela, syn Mateusz i córka Hania. O swojej miłości do żony pisze z wielkim uczuciem, oddaniem i fascynacją. Pełen wiary w miłość porównuje ją do pogody, powietrza i tańca. Dzieciom przekazuje wartości i wskazówki, by podążali za swoimi pragnieniami. Jako ojciec zachowuje wspaniałe relacje, patrząc w ich przyszłość chce, by znaleźli swoje miejsce
w życiu, a on będzie dla nich zawsze wsparciem.

W pełni oddany swojej pracy, styka się z różnymi sytuacjami. Bycie duchownym niesie różne doświadczenia, to towarzyszenie człowiekowi zarówno w tych dobrych jak i dramatycznych chwilach. „Przeżywam zawsze odwiedziny w szpitalach i hospicjach. Wiem, że jestem potrzebny w różnych sytuacjach życiowych, pełnych dramatów i nostalgii. Życie duchownego, męża, ojca to dla księdza Sikory bezustanny bieg, który w pewnym momencie życia stał się jego własnym maratonem. Choroba uświadomiła mi, że muszę dokonać przewartościowania swojego życia. Zawsze pomagam innym, teraz należy pomóc także sobie. Postawiłem na bieganie. Początki były bardzo trudne – to zmaganie się z samym sobą. Później było coraz lepiej”. W 2013 postanowił wystartować w maratonie. Ma ich za sobą 8, z najlepszym wynikiem 3:26:51. Podczas biegania jest sam ze sobą, jego myśli zmagają się z codziennością, wtedy nic innego się nie liczy. Maraton to niesamowite przeżycie, to najtrudniejsze metry, z którymi przyszło mi się zmierzyć. Dla mnie każdy maratończyk jest zwycięzcą, nie ważny jest czas, ważne jest że dobiegłem do tej prawdziwej ale i tej symbolicznej mety.

Miłą niespodzianką podczas spotkania były akcenty muzyczne w wykonaniu Agnieszki i Piotra Kupskich (wokal i gitara) wraz z  ks. Sławomirem Sikorą, który grał na kahonie.

 

Poprzedni artykułKino na leżakach w Gryficach
Następny artykułTrzebiatowskie Spotkanie Kultur 2017 – relacja