Jak już część z mieszkańców Gryfic mogła zauważyć, pod koniec stycznia br. pojawił się nowy tytuł prasowy na naszym lokalnym rynku. Ale czym on jest, a czym powinien być?

     Z założenia jest on bezpłatnym magazynem Gminy Gryfice. Starsi mieszkańcy Gryfic najprawdopodobniej pamiętają Biuletyn Informacyjny Gminy Gryfice, który ukazywał się regularnie jeszcze kilku lat temu. Była to monochromatyczna gazeta, która przekazywała mieszkańcom najważniejsze informacje. Lecz nie informacje o wydarzeniach możliwych do znalezienia w innych lokalnych czasopismach. Tym, kto z kim i dlaczego- czy też dlaczego nie. Nie było w niej również miejsca na plotki, skandale, niedomówienia. Była to standardowa pozycja, która stanowiła często jedyną formę kontaktu na linii wyborcy-władze samorządowe. Prezentowane były tam informacje o zawieranych uchwałach,  przetargach, ważnych terminach (przykładowo o terminach wniesienia kolejnych opłat).

Nagłówek "Przeglądu Gryfickiego"
Nagłówek „Przeglądu Gryfickiego”

     Ale wracając do tego, co miało swoją „premierę” ostatnio. Jak we wstępnie pisze burmistrz Gryfic (Andrzej Szczygieł), jest to miesięcznik. Odnosi się on w nim również do faktu, że od momentu powstania obowiązku publikowania treści dotyczących działań podejmowanych przez Gminę w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej, stosowne informacje są zamieszczane właśnie tam. To właśnie tam znajdują się projekty uchwał, zawiadomienia o kolejnych sesjach Rady Miejskiej, zarządzenia burmistrza, informacje dotyczące prac komisji, przetargów dotyczących nieruchomości gminnych, zamówień publicznych. Znajduje się tam wykaz spraw możliwych do załatwienia w poszczególnych strukturach tej jednostki. O samym gminnym BIPie możnaby wiele napisać, gdyż jest on momentami bardzo „nieprzyjazny” dla użytkownika. Z „Przeglądem Gryfickim” raczej ma być inaczej:

„Nie wszyscy mieszkańcy naszej gminy mają dostęp do internetu. Stąd decyzja o uruchomieniu dodatkowego źródła informacji, czyli czasopisma w wersji papierowej, które będzie docierało co miesiąc do mieszkańców naszej gminy. I nie chodzi tu o konkurowanie z jakimkolwiek innym czasopismem. Miesięcznik ma dać mieszkańcom gminy możliwość zapoznania się z pracą samorządu, z przepisami prawa miejscowego, z planami inwestycyjnymi na ten rok i na następne lata. Zawarte w nim będą informacje o działaniach organów gminy, relacje z imprez kulturalnych, sportowych, ważniejszych wydarzeń i spotkań okolicznościowych, ale też i prezentacje promujące miejscowe zwyczaje, tradycję, historię okolicy i ciekawe miejsca naszej gminy, warte zobaczenia i zaproszenia turystów do ich zwiedzania.” (Andrzej Szczygieł, Przegląd Gryficki ze stycznia 2017)

     Czyż nie zapowiada się ciekawie? Zobaczymy co z tych obietnic zostanie zrealizowane. Pierwszy numer nie wykazuje się pod tym względem wieloma treściami. Raczej skupia się na zaprezentowaniu minionych wydarzeń. Na 16 stronach znajdziemy jedną informację o opłatach za sprzedaż napojów alkoholowych, trzy plakaty, wiadomości szachowe oraz następujące artykuły:

  • „Noworoczna Gala Operetki z lampką szampana”
  • „Red Swing Low- Orkiestra i przyjaciele- Noworoczny koncert kolęd w Kapitolu”
  • „Orszak Trzech Króli na ulicach Gryfic”
  • „Gryfickie Spotkanie Wigilijne 2016”
  • „Wystawa fotografii Magia Moraw- wspomnienie z pleneru”
  • „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała w Gryficach koncertowo”
  • „Opłatkowe spotkanie Związku Sybiraków z koła w Gryficach”
  • „Kombatanckie Spotkanie Świąteczno-Noworoczne”
  • „Spotkanie opłatkowe i jasełka w wykonaniu wychowanków Świetlic Socjoterapeutycznych”
  • „Nasze kluby piłkarskie mają nowe władze”

     I chwilowo to tyle. Powiadają, że „pierwsze koty za płoty”. I ja mam taką nadzieję, ponieważ nie tego oczekiwałem po tej gazecie. Miałem nadzieję, że rzeczywiście zobaczę coś, czego nie ma w innych- dowiem się co konkretnego działo się na sesjach Rady Miejskiej. Liczyłem, że poznam informacje dotyczące n.p. zwiększenia kwot za gospodarkę odpadami komunalnymi, jakieś przypomnienie ich zasad. Przypomnieniem ważnych terminów przy wpłacaniu podatków i ich wysokością również nie wzgardziłbym. O planach inwestycyjnych oraz pozostałych informacjach wskazanych przez pana burmistrza również z wielką chęcią poczytałbym. Brakuje mi miejsca, w którym dowiedziałbym się jak kursuje komunikacja miejska, do kogo dzwonić w jakiś problemach technicznych, czy też gdzie uzyskam pomoc medyczną (lub gdzie znajdę otwartą aptekę). Jak sami wiemy, media piszą o tym, co jest poczytne- co przyciąga kolejnych czytelników. A nie o tym, co jest czasem mniej ważne, ale równie znaczące.

     Za druk naszego magazynu odpowiedzialna jest drukarnia Laser-Graf z Płocka, która zaoferowała najmniejszą kwotę w przeprowadzonym postępowaniu. Za wydrukowanie 6-ciu numerów w pierwszym półroczu 2017 roku (każdy o nakładzie 3 tys. egzemplarzy) zaproponowali oni 12 177 zł. Warto wspomnieć, że ich oferta była najlepszą spośród 33 zgłoszonych, a najdroższa oferta opiewała na kwotę praktycznie dwukrotnie większą- to znaczy na 25756,20 zł. Redaktorem Naczelnym „Przeglądu” jest Stanisław Razmus. Mam nadzieję, że zadba on o zgodność magazynu z deklaracjami burmistrza i celem, w jakim ona powstała. Oby nieubłaganie zbliżający się okres kolejnych kampanii wyborczych nie wpłynął na treści w niej zawarte…  A jak wiadomo, w ślad za Ryszardem Kapuścińskim możemy stwierdzić, że istnieją dwie podstawowe kategorie dziennikarska i dziennikarzy:

Dziennikarzy można podzielić na dwie podstawowe kategorie. Kategorię poddanych i władców. Ci ostatni są naszymi panami, to oni dyktują reguły, decydują o wszystkim. Nigdy nie zajmowałem takiej pozycji, wiem jednak, że dziś nie trzeba być dziennikarzem, aby zarządzać mediami. Większość dyrektorów, szefów wielkich gazet i stacji telewizyjnych to menedżerowie, którzy nigdy nie pracowali w tym zawodzie.

Sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy całkiem niedawno świat zrozumiał, że informacja to ogromny biznes. Na początku XX wieku informacja miała dwie twarze. Poszukiwała prawdy, ustalała, co rzeczywiście się wydarzyło, informowała, by kształtować opinię publiczną. Dla takiej informacji prawda była wartością podstawową.

Drugim sposobem podejścia do informacji było wykorzystywanie jej jako instrumentu w walce politycznej. Prasa, radio, telewizja u swoich początków były organami różnych partii i sił politycznych, wykorzystywanymi w walce o ich partykularne interesy. W XIX wieku we Francji, Niemczech i Włoszech każda partia i każda większa instytucja miały swoją gazetę. Informacja nie służyła tam prawdzie, ale zdobywaniu wyborców i pokonaniu wrogów politycznych.

(Ryszard Kapuściński w wywiadzie „To nie jest zawód dla cyników” z 1994 roku)

Poprzedni artykułWernisaż otwierający wystawę „Duchowość Natury” w Galerii Brama
Następny artykuł„Melanż. Oczekiwania vs. rzeczywistość”