Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w 2016 roku radni, wśród wielu uchwał, podjęli uchwałę o przyjęciu regulaminu podziału środków finansowych na zadania publiczne w zakresie kultury fizycznej i sportu.

Regulamin powstawał w bólach. jego ostateczna wersja była poprzedzona wielogodzinnymi dyskusjami radnych na Komisji Edukacji, Kultury i Sportu i konfrontacją treści z prezesami klubów sportowych.

Regulamin – dobra rzecz. Zastąpi dotychczasową uznaniowość i zasadę, że ten dostaje więcej, kto ma większą siłę przebicia u burmistrza. Ale, jak zwykle, nie obejdzie się bez kłopotów.

Najpierw kilka refleksji.

W okresie PRL-u sport był finansowany i organizowany przez państwo. W szkołach działały SKS-y, były rozgrywki międzyszkolne a kluby sportowe były pod opieką władz miejskich lub zakładów pracy. Lepiej, gorzej, ale jakoś szło, były medale olimpijskie i inne sukcesy – niektóre z nich wspominamy do dziś.

Po zmianach w 1990 roku sport zaczął być sprawą niezależnych organizacji pozarządowych. Finansowanie klubów nadal odbywało (i odbywa) się przez władze miejskie i zakłady pracy (te ostatnie najczęściej w ramach sponsoringu). Kluby mają spore możliwości pozyskiwania środków finansowych i niektóre bardzo dobrze sobie radzą.

Ale większość sobie nie radzi. Stąd często słychać o kłopotach wielu znanych klubów (ostatnio Korona Kielce), a wiele znanych upadło lub podupadło. Wszystko zależy od sponsorów. Jak są – jest dobrze, jak nie ma – tragedia.
Pouczającym obrazem kondycji zaplecza polskiego sportu był Mistrzostwa Polski w Skokach Narciarskich. Na starcie tych najważniejszych w roku zawodów stanęło… 37 skoczków! A kiedyś było ich prawie setka! Małe kluby nie mają pieniędzy, szkolenie pada, brak sprzętu, a czasem brak środków na wyjazd na zawody. Bo sport wyczynowy kosztuje. To nie tylko sprzęt, sala i trenerzy. To opłaty dla związku sportowego, opłacenie licencji zawodników, badań lekarskich, opłaty startowe, ubezpieczenie, konieczność wynajęcia księgowej itd. Skąd brać na to pieniądze, gdy ciężko o poważnych sponsorów.

Przy okazji taka uwaga. Polskie państwo „umyło ręce” od szkolenia młodzieży. Przy szkołach nie ma klubów, a jak są, to są UKS-y, które są samodzielnymi podmiotami z własnym kontem, składanymi CIT-ami do Urzędu Skarbowego i pełną księgowością. Szkolenie młodzieży jest teraz oparte na entuzjastach i społecznikach, którzy poświęcają własny czas, otrzymują symboliczne wynagrodzenie lub (to częściej) dokładają z własnej kieszeni. Ale ile można?! I tak jak w skokach narciarskich – efekty tego widać.

Wracając do gryfickiego regulaminu. Radni słusznie zauważają, że gmina nie powinna w niemal 100% finansować działania klubów, ale powinna przeznaczać środki finansowe głównie na szkolenie młodzieży i to tej z terenu gminy. No tak, ale gdy pieniądze z Urzędu Miasta decydują o działalności klubu, to takie ograniczenia finansowania bardzo utrudnia klubom życie. I mamy tego dowód. Przy takim finansowaniu NIKT nie chce być prezesem gryfickiej Sparty. No bo ile można?!

Skąd klub ma wziąć środki finansowe.

Od firm! To działacze mają chodzić od jednego lokalnego biznesmena do drugiego i szukać wsparcia? Przecież efekt takich poszukiwań (często upokarzających) jest do przewidzenia. I za jakie grzechy? Nie dość, że ktoś się poświęca by szkolić dzieci, to jeszcze ma chodzić na żebry?

Od rodziców! I to działa (przykładem tańce). Ale tylko w sportach indywidualnych. Dzięki rodzicom mamy Radwańską i Kubicę. Ale trudno na rodziców przerzucać spore koszty utrzymania np. klubu piłkarskiego, gdzie nie ma bezpośredniego finansowania sportowca.
Od fundacji! Tak, ale to najczęściej jest pomoc doraźna, która nie pozwala na utrzymanie klubu.
Z Unii Europejskiej! Dobry pomysł, tylko trzeba mieć czas i wiedzę. A gdy ktoś w pojedynkę lub w kilka osób, społecznie, zajmuje się klubem, to nie bardzo ma czas, by dowiedzieć się, jakie są możliwości dofinansowania działalności przez Unię.

Uważam, że jeżeli władze Polski nic nie wymyślą w sprawie finansowania sportu, szczególnie w małych klubach (a zwłaszcza sportów nieolimpijskich), to niedługo polski sport będzie przypominał krajobraz po bitwie.

alb

Poprzedni artykułNowa szansa dla gminy Rewal!
Następny artykułKażdy może pomóc!