Sprawa wyjazdu z ulicy Podgórnej w Gryficach od dawna jest tematem ważnym dla kierujących pojazdami. Generalnie w tym miejscu kierowcy mają powody do siarczystych komentarzy i tak się dzieje.
Nie dość, że jezdnia jest pełna dziur, a wystająca mocno studzienka nie pozwala na skuteczne manewry mające na celu jej ominięcie, to parkujące po lewej stronie pojazdy zawężają te możliwości zupełnie. Wyjazd z Podgórnej jest dozwolony tylko na ulicę Niepodległości. Na ulicę Wojska Polskiego nie wolno, bo byłaby to jazda pod prąd.
I tu zaczynają się „schody”. Samo podejście do wyjazdu, kiedy po lewej stronie tuż przy naszym „kultowym zabytku” parkuje jakieś auto, graniczy z cudem. Belki zabezpieczające tą ruinę wystają bowiem aż na ulicę i stojący tam jeszcze samochód zawęża odcinek jezdni tak, że trudno w ogóle przejechać, nie mówiąc już o wyjechaniu z tego miejsca.
Natomiast przy samym wyjeździe zawsze jest taka sytuacja, jak na zdjęciach, a czasem wygląda to jeszcze gorzej, bo „na chwilkę” parkują pojazdy po prostu na wyjeździe zupełnie go tarasując.
Kiedy samochód wyjeżdżający z Podgórnej jest już na zakręcie kierowca styka się z taką sytuacją, że z prawej strony stoją auta, z lewej strony też parkują auta i trzeba wyjechać prawie do połowy ulicy Niepodległości, żeby zobaczyć czy prawa strona jest wolna i można bezpiecznie włączyć się do ruchu. Bywa tak i to często, że samochód jadący z prawej musi nagle hamować, żeby nie uderzyć auta próbującego wyjechać z Podgórnej. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja. Kierujący pojazdami już wielokrotnie wypowiadali się na ten temat i nadal nikt nie reaguje. A sprawa wcale nie jest trudna, bo na początek chyba wystarczyłoby postawienie w tym miejscu lustra, które ułatwiłoby wyjazd z Podgórnej.
„Jesteśmy tu zupełnie zapomniani przez nasze władze. Niczego nie możemy się doprosić. Dziury aż krzyczą, żeby je załatać, studzienka też może chyba być jakoś poprawiona no i ten wyjazd z naszej ulicy jest jak wyrzut sumienia. Już nie chce się nawet monitować i mówić komukolwiek o tym wszystkim. Wstyd powiedzieć, ale czekamy aż coś się tu wydarzy, może wtedy ktoś zajmie się tą ulicą” – mówią okoliczni mieszkańcy.