Mijają kolejne lata, a my wciąż nie możemy się zdecydować co też właściwie świętujemy… Gmina Gryfice do oficjalnych obchodów nie przyznaje się na swojej stronie internetowej, media przed uroczystością nie zapraszają na nie. Wszystko jest organizowane jakby w atmosferze tajemniczości.

A po uroczystościach… Pojawia się wysyp artykułów i relacji z „ rocznicy wyzwolenia Gryfic”, „rocznicy polskich Gryfic”, „rocznicy wyzwolenia Ziemi Gryfickiej”. A jak to było naprawdę? Czy wciąż musimy udawać, że ktokolwiek kogokolwiek na tych terenach wyzwalał? W końcu to podobno Armia Czerwona wyzwalała biednych Niemców, którzy w Greifenberg dotychczas wiedli spokojne życie… A może Polaków będących tu od jakiegoś czasu na robotach?

Wróćmy jednak do marca 1945 roku. Z poprzedniej części artykułu wiemy już, że Wojskowy Komendant Miasta podjął decyzję o oddaniu miasta bez walki. Nastąpiła masowa ewakuacja ludności, do miasta 5 marca 1945 roku wkroczyli pierwsi czerwonoarmiści (z  5 Samodzielnego Gwardyjskiego Pułku Motocyklowego).
Link do pierwszej części artykułu

 

Gryfice- opis z historii na stronie Gminy/ źródło: gryfice.eu
Fragment z „wyzwolonej” historii miasta na stronie Gminy/ źródło: gryfice.eu

 

6 marca 1945 roku (wtorek)

Noc z poniedziałku na wtorek była jedną z najspokojniejszych w mieście– niczym „cisza przed burzą”. Mieszkańcy sądzili, że po wkroczeniu jednostek Armii Czerwonej do miasta, koszmar ostatnich dni zakończył się. Nic bardziej mylnego.

We wtorkowy poranek w mieście przybywało wojskowych- pojawiały się jednostki pancerne, kawalerii i artylerii. Pozostali w mieście Niemcy określali ich mianem „Mongołów na koniach”- głównie z uwagi na złożoności grup etnicznych, która tworzyła Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną.

W opustoszałym mieście pojawiają się kolejne grupy sowieckich kawalerzystów. Miasto zostaje opanowane przez 16 dywizję 7 gwardyjskiego korpusu kawalerii, do której stopniowo dołączają kolejne dywizje- 14, 15, 112. Składają się one w większości z przedstawicieli narodów ZSRR, którzy jazdę konną mają „we krwi”- znajdziemy tu liczne grupy Tatarów, Kozaków, Baszkirów. To właśnie tego dnia niemieckie Greifenberg zaczynają rozdzierać wielkie pożary trwające przez kilka dni, których odpowiedników szukać możemy w średniowiecznych pożarach (o których rozpisywał się ówczesny burmistrz miasta, Jan Moller- na ich pamiątkę w średniowiecznym Greifenberg organizowano Święto Ognia). Czerwonoarmiści cieszą się zajęciem kolejnego miasta, szeroko korzystając z jego dobrodziejstw– plądrują kolejne mieszkania, gwałcą i zabijają. Nieliczni, którzy pozostali próbują obronić się przed ich działaniami- na nic jednak zdają się próby celowego postarzania się (brudzenia ubrań i skóry, okaleczania się, symulowania chorób). Zapewne wielu mieszkańców tego dnia popełnia samobójstwo- broniąc się w sposób ostateczny przed Sowietami.

A gdzie w tym wszystkim oddziały 1 Warszawskiej Samodzielnej Brygady Kawalerii? Nasi ułani najprawdopodobniej jeszcze nie pojawili się w mieście- choć ustalenie ich jednoznacznej daty przybycia do najłatwiejszych nie należy. Możliwe, że pojawili się oni w mieście już 7 marca, a więc dwa dni po pierwszych czerwonoarmistach…

Rosyjskie wojska w zdobytym Kołobrzegu, marzec 1945 r.
Rosyjskie wojska w zdobytym Kołobrzegu, marzec 1945 r.

 

7 marca 1945 roku (środa)

Tego dnia w mieście odbyły się pierwsze walki. Były one spowodowane stosunkowo szybkim tempem poruszania się na Pomorzu jednostek Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. Działania prowadzone równolegle w kierunku Kamienia Pomorskiego oraz Kołobrzegu doprowadziły do okrążenia znacznych sił niemieckich w okolicach Świdwina. To właśnie stamtąd 5 marca grupa SS (niemiecka Kampfgruppe dowodzona przez generała-porucznika Hansa von Tettau) kieruje się na północny zachód- w kierunku miejscowości Horst (Niechorze). Grupa „Tettau” liczy około 10 tysięcy żołnierzy wyposażonych w artylerię ciężką i czołgi. Na ich drodze staje jednak gryficka Rega. Większość mostów jest już zniszczona przez wycofujące się w wielkim pośpiechu oddziały niemieckie, sojusznikiem nie jest też wysoki stan wód spowodowany marcowymi roztopami. 6 marca korpus gen. von Tettau skrył się w lesie nieopodal Wicimic. Po rozmowach radiowych z dowództwem 3 Armii Pancernej, wojsko zmienia kierunek swego marszu. Nowym zadaniem jest doprowadzenie jednostek do Dziwnowa i połączenie ich ze stacjonującymi oddziałami na wyspie Wolin. Sztab postanawia przekroczyć rzekę w Greifenberg- mosty są tu zniszczone, ale w parku miejski istnieje stary bród. Nocą, z 6 na 7 marca, jednostki niemieckie obchodzą miasto od wschodu i zajmują pozycje na północny wschód od miasta.

Środowy poranek znaczą ciężkie walki na północnych i północno-wschodnich przedmieściach miasta (tzw. Broitzer Vorstadt i Treptower). Na zbiegu ulic Jana Dąbskiego i Broniszewskiej zniszczonych przez niemieckie oddziały zostaje kilka, zaskoczonych pojawieniem się nieprzyjaciół, radzieckich pojazdów pancernych. Niemcy docierają do zniszczonego mostu na Redze, gdzie dosięga ich ogień artylerii radzieckiej rozlokowanej od strony gryfickiego młyna.

W tym samym czasie żołnierze kolejnych oddziałów niemieckich przeprawiają się przez uszkodzony most kolejki wąskotorowej w pobliżu cukrowni. Tworzą oni przyczółek na zachodnim brzegu Regi. Żołnierze radzieccy mówią o około 1,5 tysiącach wrogów pojawiających się w „ich mieście”.

Alarm bojowy ogłoszony w 7 gwardyjskim korpusie kawalerii ściąga z okolic miasta kolejne jednostki. Żołnierze niemieccy docierają do linii gryfickich koszar, gdzie dochodzi do najcięższych walki. Linia frontu przebiega wzdłuż obecnych ulic: Józefa Piłsudskiego, Nowy Świat, Armii Krajowej. Prowadzona wymiana ognia uszkadza część zabudowań cukrowni, koszar. Zniszczony został m.in. główny budynek dawnej szkoły podoficerskiej, budynki mieszkalne przy pobliskich ulicach. Można powiedzieć, że wraz z dwoma budynkami uszkodzonymi przy detonowaniu mostu, były to jedyne uszkodzenia tkanki miasta spowodowane działaniami wojennymi.

Tak swoje wojenne losy opisywał po latach jeden z przedwojennych mieszkańców Greifenberg,  Uwe Köhler:

Greifenberg został opanowany przez Rosjan na początku marca 1945 roku. Tuż przed ich przybyciem próbowaliśmy uciec z miasta, co zakończyło się w Camminie (Kamieniu Pomorskim). Wojska niemieckie wysadziły wszystkie mosty i nie mogliśmy dalej uciekać. Nisko latające radzieckie samoloty strzelały w strumień uchodźców– składający się z wozów ciągniętych przez konie, pełnych cywilnej ludności i wojskowej piechoty. Próbowaliśmy schronić się w przydrożnych rowach. Wkrótce potem zobaczyłem pierwszych Rosjan na koniu.

Pierwszym zobaczonym był Mongoł. Podniósł rękawy, odsłaniając ręce pełne zegary i palce pełne pierścionków. Nadszedł czas, aby wszyscy wrócili do swoich domów. Ostatecznie zatrzymaliśmy się w dworku pełnym uchodźców. Tam przyszła do nas grupa Rosjan- zapytaliśmy czy szukają „niemieckiego żołnierza”.

Odpowiedzieli twardym „Nie.”. Po tym jak wszystkie pokoje zostały przez nich przeszukane, powiedzieli: „Kobiety do nas!”. Każda musiała ustawiać się w szeregu na schodach przed domem, dzieci stawały przed nimi. Myśleliśmy, że wszyscy zostaną rozstrzelani. Rosjanie stanęli przed nimi w półkolu, śmiali się i krzyczeli. Kolejno zabierali wszystkie do środka domu, skąd dobiegały już kobiece krzyki. Rosyjskie wojsko zachowywało się źle- dla mnie to było tak, jakby nie byli ludźmi.

Potem wróciliśmy do Greifenberg, który został zajęty przez Rosjan kilka dni wcześniej, ale nadal był polem bitwy. W okolicy cukrowni należącej do mojego wujka skrył się oddział SS. Nie mogliśmy wrócić do domu, bo i tutaj wszystkie mosty zostały wysadzone. Znaleźliśmy schronienie u przyjaciela mojego wuja. Tutaj wujek doznał załamania nerwowego. Gdy przybyli Rosjanie, stanął jak słup soli i wciąż krzyczał „Heil Hitler!”. Rosjanie zastrzelili go w piwnicy domu przyjaciela…

Walki oddziałów trwały do godzin popołudniowych, w niektórych relacjach jest mowa nawet o walkach do zmierzchu. Wojska niemieckie wycofują się na wschodni brzeg Regi, kończąc „bój o Gryfice”. Korpus gen. von Tettau opuszcza miasto i kieruje się na północ, znajdując słabo strzeżoną przeprawę w miejscowości Borntin (Borzęcin) oraz północny most kolei normalnotorowej. Tam uruchomiona zostaje przeprawa, z której korzysta korpus oraz ludność cywilna uciekająca przed Sowietami. Obiema przeprawami przemieściło się około 11 tysięcy żołnierzy oraz 15 tysięcy cywilów uciekającym przed Armią Czerwoną. To mniej niż ewakuowało się przez Greifenberg ostatnimi dniami, ale więcej niż obecnie liczy sobie cała Gmina Gryfice.

Walki o przeprawę przez miasto przynoszą śmierć około 50 żołnierzy radzieckich (w tym jednego wyższego oficera, być może nawet generała). Sowieci wpadają w szał, który narasta wraz z nadchodzącym zmrokiem. Przerażeni mieszkańcy są świadkami makabry, która spływa na miasto. Są oni m.in. obserwatorami wprowadzenia 24 żołnierzy niemieckich do piwnic domu kolejarza (stojącego dawniej u zbiegu obecnych ulic Górska i Nowy Świat) naprzeciw katolickiego kościoła, a następnie podpaleniu go. Jeszcze wiele lat po wojnie uczniowie „gryfickiej jedynki” odnajdywali szczątki spalonych jeńców, które nakazywano im zbierać do worków.

Choć walki toczyły się na obrzeżach miastach, to centrum miasta również ucierpiało. Noc między 7 a 8 marca 1945 roku jest jedną z najcięższych w historii miasta. Poukrywani w budynkach mieszkańcy widzieli jak czerwonoarmiści polewają substancjami łatwopalnymi (benzyną lub ropą) kolejne budynki i podpalają je (przed czym oczywiście pośpiesznie grabili je). Ich mieszkańcy mieli mniej niż 5 minut na opuszczenie swych domostw. Wtedy to właśnie spłonęła chociażby obecna siedziba miejskiej biblioteki i ratusz naszego miasta- ocalały jedynie domy znajdujące się na obrzeżach miasta…

Jeszcze przez wiele lat w powojennych Gryficach widać było skutki zniszczeń miasta przez Rosjan w marcu 1945 r.- zdjęcie z powojennych lat/ źródło: Fanpage- Gryfice w starej fotografii

 

6 marca 1945 roku w naszym mieście przeszedł szybko przez zawirowania kalendarium historii, choć utkwił w pamięci Polaków na ponad 74. lata…. Co będzie dalej? Zobaczymy za rok- być może w końcu jako datę do uczczenia pamięci poległych (i uszanowania tradycji kombatanckich) wybrany zostanie dzień przejęcia władzy nad miastem przez polską administrację. Ale do tego pozostało jeszcze kilka miesięcy…

Kolejna część historii będzie dalszym ciągiem kalendarium wydarzeń, jak również opowieścią o tym, co działo się w mieście Greifenberg nie tylko w pierwszych dniach marca 1945 r.

Poprzedni artykułWarsztaty „Akademia dla rodziców” w Trzebiatowie
Następny artykułDzień Kobiet w Gryf Arenie