Zima to odwieczny problem z koczującymi na klatkach schodowych osobami bezdomnymi. Jest to mało komfortowa sytuacja dla wszystkich, zarówno dla mieszkańców jak i samych bezdomnych. Czy można znaleźć złoty środek, który sprawi, że problem zniknie?
Kiedy robi się zimno mieszkańcy wielorodzinnych budynków zaczynają borykać się z ludźmi, którzy z różnych powodów nie mają stałego miejsca zamieszkania i nawiedzają klatki schodowe, aby się ogrzać czy przespać noc w cieplejszym miejscu. Już to, samo w sobie, jest niepożądanym przez mieszkańców bloków faktem, a jeśli do tego dodać fetor, jaki pozostaje po takich wizytach, sprawa urasta do problemu.
„…Zaczyna się zima i już mamy na klatkach pierwszych gości – mówi Pani Jadwiga. Nie wiem w jaki sposób załatwić to raz na zawsze. Oni strasznie cuchną, śmierdzi w całej klatce mimo, że mamy aż cztery piętra. Mało tego, nocą załatwiają tu swoje potrzeby i to różnego kalibru, wtedy nie można nosa z domu wystawić. To jest straszne. Niektórzy to nawet są agresywni, jak zwraca się mu uwagę, żeby poszedł po pomoc do OPS, to potrafi wyzwać i człowiek zamyka drzwi ze strachu. Czasem jesteśmy zależni od tego, kiedy taki delikwent opuści klatkę, bo zwyczajnie boimy się wyjść…”
W podobnym tonie wypowiadali się pozostali mieszkańcy jednego z bloków w Gryficach. Wiemy, że problem nie jest odosobniony i borykają się z nim w wielu budynkach. Co w takim razie zrobić, aby chociaż zminimalizować takie wizyty, bo chyba zupełnie, nie da się ich wyeliminować.
„…Rzeczywiście sprawa powraca od lat, kiedy na zewnątrz robi się zimno. Tak naprawdę nie ma przepisów prawnych, które mogłyby zupełnie wyeliminować koczowanie bezdomnych na klatkach schodowych – mówią pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gryficach.
Lokatorzy takiego bloku w momencie, kiedy na klatce jest osoba bezdomna, mogą wezwać straż miejską lub policję. My również jeździmy z taką brygadą interwencyjną i staramy się przekonać bezdomnego, żeby skorzystał z noclegów w jednym z ośrodków, które są w naszym zasięgu. Proponujemy również inne formy pomocy, ale z reguły spotykamy się z odmową i nie ma środków prawnych, które mogłyby zmusić taką osobę do skorzystania z naszej pomocy. Dzieję się tak dlatego, że w noclegowniach nie wolno spożywać alkoholu, a niektórzy nie chcą się go wyrzec i tak kółko się zamyka.
Musimy jakoś wspólnie starać się zapanować nad tym – dodaje Iwona Małek, dyrektor MOPS. Teraz wiele blokowisk ma założone domofony, więc starajmy się zamykać drzwi wejściowe i nie otwierać na każdy sygnał. To również może zmotywować bezdomnego do skorzystania jednak z naszej pomocy, ponieważ ekstremalne warunki i brak ciepłego miejsca, mogą być tym bodźcem. My ze swojej strony robimy wszystko, aby pomagać tym ludziom, niestety nie możemy nikogo zmusić do skorzystania z noclegowni czy też zmiany trybu życia…”