Jest osobą niezwykle pogodną, pełną wiary w ludzi i młode talenty. Jej pasją jest taniec i dzieli się nią z innymi od wielu lat, przy okazji czerpiąc energię i siłę na każdy kolejny rok. Wartości są dla niej ważniejsze, aniżeli puchary i splendory, bo jak sama mówi w życiu najważniejsze jest bycie dobrym człowiekiem.

Instruktor – choreograf Zespołu Piosenki i Ruchu „Tarantule” Jolanta Nowak, bo o niej mowa, zdobyła I miejsce w plebiscycie „Osobowość Roku 2019” w kategorii kultura, którego organizatorem jest Polska Presso sp. z o.o. w Warszawie, lokalnie Oddział w Koszalinie. Tym samym, zgodnie z regulaminem plebiscytu, awansowała do etapu wojewódzkiego.

Jola Nowak to pasjonatka, która Gryficom i najmłodszym naszym mieszkańcom oddała kawał swojego życia. Stara się pielęgnować to, co piękne, wartościowe i ważne.

Zadaliśmy Joli kilka pytań, a odpowiedzi pokazują, że młodzi ludzie mają znakomity wzór do naśladowania.

Redakcja: Pani Jolu ile to już lat trwa Pani przygoda z „Tarantulami”, zespołem ludowym i innymi formacjami? Ile lat oddała Pani gryfickiej kulturze?

Jola Nowak: Gryficom, dzieciom i młodym ludziom poświęciłam już 28 lat. Tyle czasu trwa moja praca tutaj na tym terenie. Natomiast w Amatorskim Ruchu Artystycznym jestem od roku 1982, czyli w 2022 roku będzie to 40 lat pracy w ARA.

Redakcja: Na początku były tylko „Tarantule”, ale zakres prac teraz jest trochę bogatszy. Co się przez ten czas zmieniło?

Jola Nowak: Przez te 28 lat wiele się zadziało. Oczywiście cały czas były i są „Tarantule”, ale doszły zajęcia z Uniwersytetem Trzeciego Wieku w różnych miejscowościach naszej okolicy. Będzie już około 18 lat zespołu tańca ludowego przy L.O. im B. Chrobrego w Gryficach, no i doszło nasze najmłodsze dziecko grupa 35 Plus. Jest to grupa „Tarantulowa”. Rodzice pewnego razu zapytali – dlaczego tylko dzieci mają tańczyć, my też chcemy? I tak się zaczęło, podjęliśmy wyzwanie nie wiedząc czy to się sprawdzi, ale okazało się, że pomysł był dobry. Najpierw była to duża grupa, a później chcieliśmy zaprezentować tą pracę na scenie i zaczęłyśmy tworzyć małe choreografie. Początkowo różnie było to przyjmowane, ale z czasem chwyciło i Panie świetnie się bawią. Nowy sezon „Tarantulowy” grupy 35 Plus otworzyłyśmy właśnie w niedzielę nad morzem, marszem na rzecz „różowej wstążeczki”. Bardzo się cieszę, że grupa istnieje i inni zaczynają powielać pomysł tańca pań, bo zadowolona mama, to szczęśliwa rodzina.

Redakcja: Pani Jolu 28 lat to kawał czasu, pokolenia „Tarantul” już poszły w świat, czy kontaktują się z Panią dzisiaj?

Jola Nowak: Tak, zawsze będę powtarzała, że jest to dla mnie najcenniejsza, najbardziej wartościowa nagroda i nie ma lepszej. Dawne „Tarantule” piszą, dzwonią, przyjeżdżają, przyprowadzają już swoje dzieci na zajęcia. Mój pierwszy „Tarantulowy” wnuk ma w tej chwili 19 lat, tańczy z nami od maleńkiego. W trzech grupach mamy dzieci naszych „Tarantulek”. Mało tego, niektórzy poszli tą drogą tańca, bo tańczą w różnych formacjach i w różnych miejscach i myślę, że taniec będzie już im towarzyszył zawsze. Czasem jak wychodzą za mąż, to przychodzą i wymyślamy jakieś układy na wesela. Tak to wygląda, ten kontakt jest cały czas nawet z tymi, którzy swoje miejsce znaleźli poza granicami kraju i dla mnie jest to największy sukces. Fajnie jest zostawić w ludziach tyle pasji.

Redakcja: A jak pracuje się teraz w tych trudnych, covidowych czasach?

Jola Nowak: Robimy wszystko, co należy. Przed wejściem na salę sprawdzamy temperaturę, dezynfekujemy ręce. Staramy się nie łączyć grup, robimy większe przerwy między grupami. Wietrzymy salę cały czas, dezynfekujemy sprzęt, z którego korzystamy. Robimy to, co trzeba i działamy. Wiadomo, że jeśli się pojawi jakiś niepokojący sygnał to trzeba będzie zajęcia zawiesić, ale póki co musimy nauczyć się żyć z taką sytuacją. A jak będzie później, czas pokaże.

Redakcja: Jakie są dalsze plany zespołów i Pani jako choreografa oraz instruktora? Wspomniała Pani o przekazaniu pałeczki w młodsze ręce.

Jola Nowak: Myślę, że tak trzeba to zrobić. Trzeba młodym oddać pole, a ja może troszkę tak z boku pomogę. Mam na myśli Agatkę Dębską, która moim zdaniem świetnie sobie poradzi. Była wychowywana tanecznie przeze mnie, ale już widzę, że niektóre rzeczy robi inaczej, z większą energią, świeżością i to bardzo mi się podoba. Jestem z niej dumna, jej choreografie trafiają w mój gust i tylko przyklasnąć, bo robi fajną robotę. Oczywiście jeżeli będzie potrzebowała pomocy, ja zawsze jej udzielę wsparcia. Chociaż jest tu mój pierwszy „Tarantulowy” wnuk Adam Kuta, który jest pomocnikiem Agatki. Oboje jeżdżą na warsztaty taneczne, żeby się doskonalić. Tak, że póki jest jeszcze Adaś, to wspólnie świetnie sobie poradzą. Kiedy Adam pójdzie w świat, bo pewnie pójdzie, to Agata wspólnie z Agnieszką Janecką – Kuta, która cały czas ze mną pracuje, poradzą sobie doskonale. Agnieszka tańczyła w pierwszym składzie i jest bardzo ważną osobą dla mnie i dla zespołu. Jeśli uda się tak to wszystko zgrać, jak zamierzamy to będę szczęśliwa. To, co robię jest bardzo dużą siłą, która pomaga funkcjonować, więc póki całkiem mnie nie pogonią, będę chciała ich wspierać i pomagać, a przy okazji korzystać z tej energii jaką dają dzieciaki, bo to jest moc.”

Redakcja: Praca z dziećmi jest przyjemna jak Pani mówi, daje siłę, ale do łatwych nie należy.

Jola Nowak: Tak, praca z dziećmi i młodzieżą nie należy do najłatwiejszych i nie zawsze przynosi takie owoce, jakie byśmy chcieli. Przy takiej pracy niektórzy oczekiwaliby tylko sukcesów i sukcesów, ale według nas nie na tym to polega. Jesteśmy zespołem przy Gryfickim Domu Kultury i my nie selekcjonujemy dzieci. Wszystkie są tak samo kochane, tak samo zgrabne i piękne zewnętrznie i wewnętrznie. Nie ma dla nas kogoś, kto się nie nadaje. Pewnie, że z jednym trzeba więcej pracować z innym mniej. Ci bardziej pojętni muszą czasem poczekać na tych, którzy wolniej się uczą, bo w życiu też tak jest. Nie wszystko jest bezproblemowe, więc przy okazji uczą się tolerancji. Życie szybko koryguje postawy i zachowania ludzi, więc trzeba zauważać, że każdy z nas jest indywidualnością i trzeba to doceniać. Naprawdę jest fajnie, kiedy widzi się ten efekt, że dzieciaki są ze sobą. I kiedy udaje się przekazać im, że nieważny jest puchar czy I miejsce, ważne jest by się dobrze bawiły, dobrze czuły i szanowały siebie wzajemnie. Ważne jest to, że chce się ze sobą przebywać.

Redakcja: Wygląda na to, że oprócz tańca młodzi ludzie wynoszą z zespołu wartości, tak ważne w życiu.

Jola Nowak: Tak bardzo byśmy chciały, żeby jak najwięcej tych wartości udało się przemycić. Na pewno nie jest tak, że od razu do wszystkich one docierają, ale z czasem odgrzebują to w swojej świadomości i doceniają. Im więcej na swojej drodze spotkają ludzi, którzy te wartości im przekazują, tym więcej w nich pozostanie. Dzisiaj gdzieś te wartości się pogubiły, a warto je mieć i pielęgnować. Na przykładzie zespołu ludowego powiem, że jest rok lepszy i gorszy z naborem, bo nie każdy z tych młodych ludzi ma swoje zdanie. Trzeba umieć obronić tą decyzję, że ja będę należała do tej grupy. Każdy ma prawo wyboru i nie krytykuj tego, co wybrała druga osoba. A tak bywa i nie zawsze są chętne osoby by wstąpić do zespołu, bo boją się reakcji koleżanek i kolegów. Dlatego trzeba być silnym i umieć powiedzieć, że nieważne jak zareagujesz, bo ja i tak będę to robiła, ponieważ chcę to robić.

jola nowak
Osobowość Roku 2019 w kat. kultura Pani Jolanta Nowak.

Redakcja: Pani Jolu i na koniec „Osobowość Roku 2019” w kategorii kultura. Jak Pani odebrała to wyróżnienie?

Jola Nowak: Byłam bardzo zaskoczona. To było jakiś czas temu, kiedy dostałam informację, że jestem nominowana do tego plebiscytu i powiem szczerze, zapomniałam. Dlatego, kiedy zadzwoniła do mnie pani i powiedziała o nagrodzie, zapytałam o jaką nagrodę chodzi. Wytłumaczyła mi, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć, byłam zakłopotana. Wydaje mi się, że robię to, co robię, robię to z pasją, mam to szczęście, że idę do pracy z przyjemnością, więc jeśli jest to docenione to świetnie. Osobowość zobowiązuje i myślę, że jest to nagroda nie moja, ale przede wszystkim zespołu. Gdyby nie to wielkie ciało jakim jest zespół, to ja byłabym tylko Jolantą Nowak. Dlatego uważam, że jest to nagroda nas wszystkich, zespołu, instruktorów i wszystkich dzieciaków, które ze mną przez te 28 lat pracowały. Każdy z nich coś we mnie zostawił.

Redakcja: Gratulujemy i dziękujemy za rozmowę.

jola nowak
Statuetka Osobowość Roku 2019

Poprzedni artykułDruga edycja Sportowego Poranka. Run Gryf na sportowo dla dzieci
Następny artykułW Trzebiatowie rusza Budżet Obywatelski