Syndrom poaborcyjny (spotykana jest także nazwa syndrom postaborcyjny) – pojęcie używane w debatach nad tematyką aborcji odnoszące się do objawów psychiatrycznych występujących, według niektórych źródeł, u kobiet które poddały się zabiegowi aborcji. (Wikipedia)
„Stwierdzenie, że aborcja nie powoduje żadnych konsekwencji, jest po prostu błędne” – amerykańska feministka Rebecca Walker – za http://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_poaborcyjny
W wielu polskich miastach, również w Gryficach, odbyły się protesty przeciwko zakazowi zabijania dzieci w łonie matki. W manifestacjach wzięły udział nie tylko panie, ale również spora grupa mężczyzn oraz politycy. W Gryficach w „Czarnym Proteście” wziął udział starosta powiatu, który poparł też akcję na FB.
Dlaczego jest tylu zwolenników prawa do zabicia dziecka w łonie mamy? Oto moja próba odpowiedzi.
Dwa cytaty:
„Liczby przytoczone z badania CBOS przez „Rzeczpospolitą” porażają. Według ośrodka, szacunkowo od 25 do 35 proc. Polek dokonało aborcji. Oznacza to mniej więcej od 4,1 do 5,8 milionów kobiet. Zabiegów mogło być jednak więcej. «Liczba legalnych zabiegów z dużym prawdopodobieństwem oddaje ledwie wycinek rzeczywistości»” – powiedział przedstawiciel CBOS. Ośrodek przebadał 3 576 w okresie od listopada 2012 roku do kwietnia 2013. – za www.natemat.pl
„Według szacunkowych danych, rocznie 300 tysięcy kobiet poddaje się ginekologicznemu «zabiegowi», w tym oficjalnie 10 tysięcy dziewcząt poniżej 18. roku życia.” – Polska Kronika Filmowa 41/81.
Prawo dopuszczające aborcję „ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej” (Ustawa z dnia 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 1956 r. Nr 12, poz. 61), funkcjonowało 37 lat. 300 tysięcy pomnożone przez 37 lat daje wynik 11 milionów 100 tysięcy zabitych dzieci.
Co to znaczy? Po pierwsze, Polaków by było o kilkanaście milionów więcej, bo dzieci zabite w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych miałyby już wnuki!
Ale jest i inny aspekt sprawy. W Polsce żyje kilka milionów (a może kilkanaście milionów, a może ponad dwadzieścia milionów) ludzi, którzy zdecydowali o zabiciu nienarodzonego dziecka. To nie tylko matki, ale też ich mężowie (lub tzw. partnerzy), lekarze, pielęgniarki (położne), często babcie, ciocie i przyjaciółki.
Sądzę, że tylko niewiele z nich uznało swoją winę i próbuje w jakiś sposób, swoim życiem wynagrodzić uczynione zło. Większość szuka usprawiedliwienia swojego czynu i jego racjonalizacji. W ten sposób ideologia gender, powszechna demoralizacja, propaganda homoseksualna i inne pomysły na rzekomą „wolność człowieka”, znajdują swój „target”. No bo skoro Maria Czubaszek chwaliła się swoimi aborcjami, a jakaś oszołomiona celebrytka zapowiadała zabicie nienarodzonego dziecka w Wigilię Bożego Narodzenia, no to chyba ze mną wszystko jest w porządku. Wystarczy nie chodzić do kościoła (tu przydają się wszystkie doniesienia o tym, jak źli są księża), oglądać, słuchać mainstreamowe media (TVP, TVN, Polsat, Radio Zet, Gazeta Wyborcza), głosować na Platformę Obywatelską lub Nowoczesną, wziąć udział w „Czarnym Proteście” (razem ze starostą) i sumienie jest skutecznie zamazane.
A aborcja, to nie jedyny problem. Są rozwody, kradzieże, przekręty, wyzyskiwanie pracowników, łapownictwo… Ci, którzy są w tym „umoczeni” też chętnie usłyszą usprawiedliwienia (np. „pierwszy milion trzeba ukraść”).
Jest druga strona tego samego medalu. Nie zagłosuję na porządnego człowieka, bo musiałabym (musiałbym) przyznać, że jestem nieporządny. Nie poprę partii, która pragnie naprawy państwa, bo musiałabym (musiałbym) przyznać, że sama (sam) wymagam naprawy. Będę krytykowała (krytykował) Kościół, z satysfakcją powielała (powielał) informacje o księżach-pedofilach, o przekrętach finansowych duchownych i innych ciemnych sprawach „czarnych”. Będę nowoczesna (nowoczesny), otwarta (otwarty), wyzwolona (wyzwolony), nie wierząca (nie wierzący) w te bzdury – religię, kpiąca (kpiący) z ciemnogrodu, mówiąca (mówiący) o mrokach średniowiecza i tak dalej. Byle tylko sumienie się nie przebiło! I rzesza chcących być ogłupianymi rośnie i rośnie.
I mamy Polskę już nie „Zawsze Wierną” – (Polonia semper fidelis). Mamy dużą część narodu, która dała się ogłupić, bo chce być ogłupiona.
„Polska nie zginie o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu; jeżeli podporządkuje się pod prawo Boże, pod prawo Jego Miłości. Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się” – przekazuje słowa z nieba Rozalia Celakówna.
Wygląda na to, że nie mamy szans.
Jest tylko jedna. Bóg czeka, aż wyczerpiemy wszystkie ludzkie środki. I gdy przyjdzie ta „Zmiana”, nikt nie powie, że zrobiliśmy to sami. Będzie jasne, że zrobił to Bóg. Jemu cześć i chwała na wieki! Amen.
Alb