Mieszkańcy, którzy zwrócili się do nas z niżej opisanymi sprawami proszą o pomoc w ich rozwiązaniu. Czy jest szansa by coś z nimi zrobić i czy faktycznie jest to problem ogólny?
Oświetlenie jest ostatnio bardzo nośnym tematem we wszystkich mediach. Jednak, jak twierdzą nasi rozmówcy, w Gryficach nie zaobserwowali, aby zapadły jakieś decyzje oszczędnościowe. A skoro tak to pytają dlaczego dziwne w ich mniemaniu są godziny zapalania lamp ulicznych i kto płaci za iluminacje świetlne Kościoła?
– Wie pani co, sprawdziliśmy to przez kilka dni. W parku alejka między godzina 6 i 7 rano, kiedy idziemy do pracy jest już nieoświetlona, a wcale nie jest jeszcze jasno. Natomiast pod wieczór około godziny 18, kiedy jeszcze dobrze widać drogę, już palą się lampy. Czy ktoś odpowiedzialny za oświetlenie miejskie wytyczył takie godziny tak po prostu, czy nie sprawdzał, jak to się ma do zapadających ciemności? To jest ważne dla ludzi, bo różne rzeczy dzieją się kiedy jest ciemno, a do pracy zmierzamy bardzo wcześnie. Drugą sprawą jest oświetlenie kościoła. Kiedy tak idziemy tą alejką, to widać je aż do samego czubka wieży. Są ciężkie czasy jeżeli chodzi o prąd, więc pytamy – kto płaci za taką iluminację kościoła? Jeżeli gmina, to wypadałoby zmniejszyć to akurat oświetlenie, bo kościół stoi przy ruchliwych ulicach, doskonale go widać i w dobie kryzysu warto zaoszczędzić – tak mówiła kilkuosobowa grupa mieszkańców Gryfic w rozmowie z nami.
To jednak nie wszystkie tematy, które leżą na sercu ludziom. Kolejnym jest ścieżka, dróżka czy jakby tego nie nazywać miejsce, którym poruszają się przechodnie. Obok Biblioteki Miejskiej biegnie ścieżka od chodnika w stronę parku.
– W tym miejscu nawet kiedy jest bardzo jasno można połamać nogi. Chodzimy tędy, bo skoro jest droga, to jej używamy, ale w końcu częściej idziemy po trawie. Dlaczego? A dlatego, że kostki tam ułożone są w stanie strasznym. Naprawdę można połamać nogi. Czy rzeczywiście takim problemem jest przełożenie tej kostki i wyrównanie tego przejścia? Przecież to wygląda w ten sposób już od wielu lat i nikt nie wpadł na genialny pomysł, żeby coś z tym zrobić? Tu nie trzeba drogowców i milionów. Czy u nas musi zawsze być coś nie tak? – pytają nasi rozmówcy.
Pytania pozostawiamy samorządowcom do przeanalizowania. Może uda się zrobić tak, aby było przyjaźniej dla ludzi? Tak po prostu.