Minął właśnie pierwszy tydzień wakacji. Za nami także pierwsze imprezy o charakterze kulturalnym będące esencją ofert instytucji, które z założenia zajmują się dostarczaniem rozrywki w naszym mieście. Niestety nieprzewidywalność natury ma to do siebie, że organizatorzy swoje a przyroda swoje.
Mogliśmy się o tym naocznie przekonać w ostatni weekend, w trakcie którego w Gryficach zorganizowano „Kino na leżakach” oraz inaugurację „Gryfickiego Lata Muzycznego”. Organizacja to w tym przypadku bardzo oględne określenie. Tegoroczne lato jest bowiem tak jak przewidywali synoptycy zimne i deszczowe. To natomiast wymusza na organizatorach podejmowanie często szybkich, lecz niezbędnych decyzji jak chociażby ta, która pojawiła się w sobotnie przedpołudnie. Decyzja dotyczyła przeniesienia bardzo popularnego w latach poprzednich „Kina na leżakach” z Błoni w Parku Miejskim w Gryficach, które tego dnia bardziej przypominały pole ryżowe niż miejsce plenerowych spotkań, na Plac Zwycięstwa gdzie punktualnie o godzinie 22.00 rozpoczął się seans. Decyzja oczywiście jak najbardziej słuszna i nie mająca na szczęście konsekwencji w postaci mniejszej niż zwykle frekwencji, na którą mimo najszczerszych chęci organizator, którym była Biblioteka Miejska w Gryficach wpływu by nie miał.
Nie inaczej jak się okazuje było dzień później w niedzielę, kiedy zainaugurowano niedzielne koncerty w Ogrodzie Japońskim. Tym razem jednak melomani, którzy dotarli na miejsce koncertu zmuszeni zostali do walki z nieprzyjemną siąpiącą mżawką za pomocą parasoli, które jak się okazuje stają się w tym roku podstawowym wakacyjnym gadżetem. Zastanawia jednak fakt braku reakcji na pogodową „wtopę” pomimo informacji, która znalazła się na plakacie o ewentualnym przeniesieniu imprezy do budynku GDK w przypadku niesprzyjających warunków atmosferycznych.
To tylko dwie imprezy z całego kalendarza spiętego hasłem „Wakacje w mieście”. Pisząc o tym temacie warto bowiem chociaż pobieżnie przyjrzeć się ofercie przygotowanej z myślą o mieszkańcach Gryfic ze szczególnym uwzględnieniem dzieci i młodzieży, która jak ryba wody stara się poszukiwać atrakcji pozwalających wypełnić nadmiar wakacyjnego czasu.
Niestety miasto pod tym względem wypada dość blado. Oddana kilka lat temu po remoncie przystań kajakowa otwarta jest wyłącznie w weekendy. W sumie jednak może to i dobrze, gdyż jak się okazuje przystań (a dokładniej brzeg rzeki) zarósł na tyle mocno, że stanowi to spore wyzwanie nawet dla kajakarzy. Co na to zarządca terenu Zakład Usług Komunalnych – najwyraźniej nic. Wystarczy bowiem zamknąć na głucho to miejsce i zapomnieć o obowiązku utrzymania go w jako takim stanie. Problem niejako sam się rozwiązał. Kolejny naturalny kierunek naszych poszukiwań to Miejska Biblioteka Publiczna i Gryficki Dom Kultury.
Pierwsza z instytucji zaplanowała wprawdzie codzienne seanse filmowe w ramach letniego kina oraz udostępnia tablety, Xbox-y, gry planszowe i książki jednak dopiero pod koniec wakacji po 16 sierpnia można się spodziewać dedykowanych wakacyjnych zajęć z efektem wow. Druga z instytucji natomiast w lipcu zaplanowała remont w sierpniu zaś, jak co roku organizuje plener malarsko-fotograficzny, w którym z założenia biorą udział zaproszeni artyści nie zaś mieszkańcy miasta. W desperacji na zakończenie postanowiliśmy zajrzeć do Gryf Areny oraz na pływalnię miejską mając nadzieję na miłe rozczarowanie. Niestety największa hala sportowa w mieście nie oferuje nic ponad to, co znamy z codziennej pracy tego miejsca, zaś pływalnia bez specjalnych zniżek wakacyjnych mimo wszystko przegrywa rywalizację z nadmorskimi plażami, chociaż akurat to w najbliższym czasie w związku z kiepską pogodą może się zmienić na jej korzyść.