Podczas telewizyjnych briefingów oraz oficjalnych komunikatów słyszymy o bardzo dobrym przygotowaniu Państwa na zmierzenie się z koronawirusem. Tymczasem szpitale, lekarze i sami pacjenci zupełnie inaczej to widzą. Niepokojące są doniesienia placówek leczniczych.
WHO ogłosiła już, że wirus jest pandemią. Alarmujący poziom rozprzestrzeniania się, intensywność zakażeń głęboko niepokoją chyba wszystkich. Czy naprawdę jesteśmy dobrze przygotowani na walkę z wirusem, którego nie znamy, o którym na chwilę obecną niewiele lub prawie nic nie wiedzą sami naukowcy? Oficjalne doniesienia mówią, że tak jesteśmy przygotowani. Tymczasem dyrektor szpitala zakaźnego w Bolesławcu głośno mówi:
„To jest katastrofa! Brakuje nam wszystkiego: masek, okularów, przyłbic, środków do dezynfekcji. Ale codziennie są konferencje, gdzie dowiadujemy się, że jesteśmy świetnie przygotowani.”
Młoda kobieta, która poddana była kwarantannie mówi tak:
„Właśnie kończy się moja kwarantanna domowa z powodu podejrzenia zakażenia wirusem COVID 19. Wróciłam do Polski po trzech tygodniach pobytu w północnych Włoszech. Po dwóch dniach zaczęłam mocno gorączkować zadzwoniłam więc na podawaną wszędzie infolinię NFZ. Dowiedziałam się, że mam się obserwować, a w razie pogorszenia dzwonić po karetkę. Zadzwoniłam też na izbę przyjęć szpitala zakaźnego i dowiedziałam się, że mam leżeć w łóżku, a w razie pogorszenia mam przyjechać do szpitala. Zapytałam, jak mam się dostać do tego szpitala, usłyszałam taksówką lub czymkolwiek i mam zakryć sobie twarz szalikiem. Przeczekałam jedną noc, ale czułam się coraz gorzej, więc dzwoniłam do IS, ale nikt nie odbierał. W końcu zadzwoniłam na pogotowie i tu otrzymałam odpowiedź, że karetka przyjedzie po mnie. Po pewnym czasie zadzwoniono do mnie z informacją, że jednak pogotowie nie przyjedzie, bo nie ma bezpośredniego zagrożenia życia i polecono mi wizytę w przychodni. W końcu udało mi się zbić nieco gorączkę i na własną rękę dojechałam do szpitala. Tam izolowano mnie i zbadano testem na grypę, ponieważ wyszedł pozytywny dostałam receptę i wysłano mnie do domu z poleceniem kwarantanny przez 14 dni, ale testu na koronawirusa nie zrobiono. Na szczęście mam koniec kwarantanny i wszystko skończyło się dobrze, ale co by było, gdybym miała koronawirusa, bo wróciłam z terenu mocno zagrożonego? Długo zastanawiałam się, czy opisać moją sytuację, ale doszłam do wniosku, że ludzie powinni wiedzieć. Niestety jestem mocno pesymistycznie nastawiona do tego, co wydarzy się w naszym kraju za kilka dni czy tygodni.”
Kolejne doniesienia również nie są optymistyczne. NFZ w Krakowie zaprosił lekarzy po odbiór maseczek, które zostały dowiezione. Lekarze z radością po nie pojechali i okazało się, że dostali aż po dwie sztuki! „Czy wy sobie żarty robicie?” – taka była ich reakcja. Ale NFZ pyta z kolei, co miał zrobić, kiedy dostał 2000 maseczek, a do obdzielenia było 700 podmiotów – jak mieliśmy to podzielić?.. – pytają.
Takich i podobnych doniesień jest wiele. W związku z tym wszyscy zadają sobie pytanie – jak to w końcu jest? Czy jesteśmy dobrze przygotowani do walki z wirusem?
Jesteśmy ciekawi Państwa zdania na ten temat…