Nadzwyczaj skromną i ubogą oprawę miały tegoroczne obchody święta powrotu Gryfic do macierzy obchodzone, jak co roku w dniu 6 marca. Tylko dwie oficjalne delegacje w tym jedna z burmistrzem miasta panem Andrzejem Szczygłem, które złożyły kwiaty pod „Pomnikiem Wdzięczności”. Brak przedstawicieli miejscowych szkół, zakładów pracy czy chociażby młodzieży sprawiło wrażenie, że ta ważna dla historii miasta data staje się bardziej „kulą u nogi” gminnych gospodarzy, aniżeli okazją do nauki historii żywej, czerpiącej pełnymi garściami z lokalnej tożsamości.
Jeszcze kilka lat temu, dzień ten jak na święto przystało miał odpowiednią oprawę. Obecnie, gdyby nie inicjatywa Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i byłych Więźniów Politycznych, organizatora, który stara się podtrzymywać tradycję tego dnia, być może święto to zupełnie przestało by istnieć. Tym bardziej trzeba docenić „Spotkanie Kombatanckie”, które miało miejsce w kawiarni GDK, podczas którego zaprezentowano genezę tego święta, przygotowaną przez nauczyciela historii oraz wiedzy o społeczeństwie z Gimnazjum nr 2 w Gryficach pana Jana Laskowskiego, dopełnioną występem chóru „Viola”.
Data 6 marca to od wielu lat pretekst do dyskusji na temat nazewnictwa tego święta. W Gryficach miejscowi historycy toczą spór związany z tym, czy określenie „wyzwolenie” jest tym prawidłowym. Część z nich twierdzi, że jest to rocznica Wyzwolenia Ziemi Gryfickiej inni zaś, że powrotu do macierzy. Nic dziwnego, że nasza redakcja idąc tym tropem mając w garści zaproszenie do udziału w „72- Rocznicy Wyzwolenia Ziemi Gryfickiej” postanowiła poprosić pana Jana Laskowskiego o ostateczne rozwianie pojawiających się wątpliwości.
Red. Panie Janie jak to jest z nazewnictwem tego święta?
Jan Laskowski: To bardzo trudny temat, dlatego że przez wiele lat Polski Ludowej, Polski socjalistycznej powtarzano wielokrotnie, że było to wyzwolenie, Gryfic, Szczecina, Słupska czy Wrocławia. Musimy pamiętać, że do 1945 roku były to ziemie Niemieckie i mieszkała tu ludność Niemiecka, która nie życzyła sobie wyzwolenia czy to przez Armię Radziecką czy Polską. Owszem ten termin możemy odnosić do Wilna, Lwowa, Warszawy, czyli miast gdzie mieszkała ludność Polska. Ale na pewno nie do Gryfic. Obecnie korekta tego terminu jest trudna z powodu nawyków starszego pokolenia, które nie wyobraża sobie innego terminu jak wyzwolenie Gryfic. Myślę, że musi minąć jeszcze trochę lat zanim te nowe terminy jak POWRÓT DO POLSKOŚCI GRYFIC, POWRÓT DO MACIERZY itp. wejdą na stałe w życie.
Red. W dzisiejszych obchodach nie bierze udziału młodzież. Czy to znaczy, że nie interesują się tym świętem, czy może raczej nie dbamy o to, by ich nim zainteresować?
J. Laskowski: Niestety wśród nas żyje coraz mniej osób, które pamiętają wojnę. Obecna młodzież, która powinna przejąć tradycję związaną z obchodami takich świąt jak to dzisiejsze, nastawiona jest na podróże po Unii Europejskiej, Europie, świecie, żeby uczyć się, studiować. Pokolenia te, co zrozumiałe bardziej interesują się wszystkim, co jest związane z pokojem, a nie z wojną czy historią. Historia stała się niemodna, czy wręcz mniej ważna. Pokolenia powojenne pamiętające czasy wojny chociażby z opowieści najbliższych były jak mi się wydaje bardziej wychowywane w duchu patriotycznym. Obecnie, gdy obowiązkowa służba wojskowa została zniesiona w 2009 roku straciliśmy kolejny instrument, który tworzył charakter dbał o patriotyzm. Teraz wyrasta nam pokolenie, które w razie wojny nie wiadomo czy spełniłoby obowiązek obrony ojczyzny i jak przypuszczam niektórzy spośród nich w razie konfliktu raczej by wyjeżdżali zamiast bronić ojczyzny. Jest to zjawisko niebezpieczne, dlatego myślę, że szkoły powinny nad tym bardziej pracować i jest to zadanie długofalowe.