Mostek kapitański w gryfickim parku miejskim oszpecony…
Dzisiaj prezentujemy Państwu tekst szczególny – oddajemy w nim bowiem głos naszemu czytelnikowi. O bardzo przykrej sprawie zniszczenia mostka kapitańskiego w gryfickim parku miejskim, a także o historii i znaczeniu tego miejsca, opowie pan Grzegorz Solarz-Kwiatkowski, dowódca stowarzyszenia Gryf Tactical Group Gryfice.
Historia pewnego spaceru
Piszę ten artykuł nie jako dowódca stowarzyszenia pro obronnego, artysta plastyk czy społecznik, lecz jako ja – Grzegorz Solarz – Kwiatkowski, człowiek, Gryficzanin, pasjonat lokalnej historii, który oddał temu miastu swoje serce nie chcąc nic w zamian. Gryficzanin, który z wrażliwością patrzy na niemy obraz rozpaczy…
Zabiorę dziś Państwa swym redaktorskim piórem na spacer. Spacer, którego motywem przewodnim jest bezsens i głupota. To taka trochę ironia – w bezsensie głupoty sens staje się pewnego rodzaju awansem moralnym, który przekracza sobą wszelkie progi granic zrozumienia.
Moje dzisiejsze rozważanie jest częścią osobistej historii – historii spaceru. Parę dni temu zabrałem na spacer swą narzeczoną, która do Gryfic przeprowadziła się aż ze Śląska. Chciałem jej pokazać pewne miejsce w powstałym w latach 30. XIX wieku parku miejskim. Miejsce to tuż przed wieczorem, kiedy zachodzi słońce, staje się naprawdę malownicze i czarujące. Wiążą się z nim również i miejskie legendy. Mowa o mostku kapitańskim.
Był dumą miasta – teraz jest powodem do wstydu
W najrealniejszych snach jednak nie myślałem, że będę musiał się wstydzić! To co ukazało się naszym oczom przeszło wszelkie granice zrozumienia. Okazałość i duch tego miejsca zostały rozerwane na strzępki. Zabite przez chuligaństwo i bezmyślność. Choć może są ku temu inne powody?
Pozwolą Państwo iż z szacunku nie będę rozwodzić się nad widokiem, który mogą Państwo zobaczyć na zdjęciach bo na usta kierują się same niecenzuralne z bezsilności słowa. Ciężko zachować tu dyplomację patrząc na nie, a jak to mawiają – „jeśli nas nie szanują to chociaż my się szanujmy nawzajem…”
Chuligani czują się bezkarni
Zastanawiam się, co jest powodem tego, że w naszym mieście chuligaństwo jest tak powszechnym zjawiskiem? Co powoduje iż chuliganeria, patologia i element społeczny czują się tak beztrosko bezkarnie? Bezstresowy model wychowania, brak ścisłego nadzoru nad takimi obiektami jak ten czy może brak strachu przed służbami porządkowymi?
Jak długo jeszcze element i margines społeczny bydła patologicznego, którego czyny widać na załączonych zdjęciach będzie w mieście akceptowany i bezkarny?
Jak długo jeszcze w takich miejscach nie będzie kamer, zwłaszcza z możliwością ostrego nagrywania w warunkach nocnych? Jak długo mamy się wstydzić przed rodzinami z głębi kraju odwiedzających nas – za taki widok?
Z tymi rozważaniami chciałbym Państwa w tym momencie pozostawić ku zwieńczeniu mojego artykułu, który staje się już niemal chyba żmudnym przygnębiającym monologiem, jeśli tak to można nazwać.
Spacer po historii
Chciałbym, kończąc nasz spacer, zabrać Państwa na chwilę do przeszłości, co pozwoli nam zgłębić ducha tego miejsca. Posiadana przeze mnie wiedza pochodzi ze źródeł historycznych – m.in. od strażnika historii Gryfic, Ś.P. Wojciecha Grycmachera. Otoż, dokładnie 115 lat temu wybudowano w parku miejskim nad rzeką Regą mostek kapitański, który ku pamięci pomysłodawcy oraz założyciela parku miejskiego Otto von Puttlitz-a został nazwany Balkon der Ottoshohe.
U schyłku lat 20. XIX w. rozpoczęto czteroletnie prace ziemne na wzgórzu (niem.) Galgenberg (pol.)Szubieniczne Wzgórze, które zgodnie z założeniami miało doprowadzić do powstania parku miejskiego.
Głównym pomysłodawcą i fundatorem inwestycji był dowódca miejscowego garnizonu ppłk Otto Wilhelm Heinrich Sigismund Freiherr Gans Edler von Puttlitz, który to przy pomocy żołnierzy (niem.) Ulanen-Regiment von Schmidt ( 1. Pommersches nr 4) urządził m.in. tarasy ze ścieżkami spacerowymi, zbudował balkon widokowy nad brzegiem rzeki Regi oraz mur oporowy, który miał chronić ścieżki i balkon przed osuwaniem się zbocza.
Teren dodatkowo został z biegiem czasu zalesiony, w kolejnym wieku natomiast wzbogacony o tzw. ogród różany (niem.) Rosengarten, który stał się swoistą wizytówką miasta uwiecznianą na licznych kartach pocztowych. Na cześć ofiarodawcy górę w parku miejskim nazwano (niem.) Ottoshöhe (pol.) Górą Ottona.
O tym jakże pięknym miejscu mówią też nasze lokalne legendy o zdradzieckim burmistrzu skąd też wzięła się nazwa wzgórza wisielców czy też legenda o klejnotach Regi i o tym iż na wzgórzu powyżej mostka mieściło się kiedyś gniazdo Gryfa Gryfickiego.
Ponoć w każdej legendzie jest nuta prawdy. Może właśnie ten nasz Gryf i jego duch gdzieś tam nad wzgórzem i rzeką krąży, patrząc na to wszystko, i tak jak my w bezsilności łopocze skrzydłami, roniąc niemą łzę…
Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Akceptuję
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.