Andrzej Chmielewski – pochodzący z Gryfic historyk obecnie mieszkający w Kwidzynie, otrzymał honorową nagrodę „Świadek historii” przyznawaną przez Instytut Pamięci Narodowej. W województwie pomorskim nagrodę otrzymało sześć osób. Uroczysta gala podczas, której została wręczona nagroda odbyła się w Dworze Artusa w Gdańsku. Andrzej Chmielewski był jedyną osoba spoza Trójmiasta, która została laureatem tej nagrody.
Nagroda Świadek Historii jest przyznawana instytucjom, organizacją i osobom fizycznym szczególnie zasłużonym dla upamiętnienia historii Narodu Polskiego oraz wspierających pion edukacyjny Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, w realizacji ustawowej działalności w obszarach edukacyjnym, naukowym i wydawniczym.
Z wnioskiem o przyznanie nagrody dla Andrzeja Chmielewskiego wystąpiło Stowarzyszenie Kresowiaków w Kwidzynie. W we wniosku podkreślano zasługi historyka w odkrywaniu białych plam kwidzyńskiej historii oraz z upamiętnieniem miejsc związanych przede wszystkim z żołnierzami wyklętymi. Andrzej Chmielewski był m.in. projektantem pomnika żołnierzy wyklętych i tablicy pamięci na budynku PUBP w Kwidzynie. Historię żołnierzy wyklętych upowszechnia m.in. poprzez publikacje w Kwartalniku Wyklęci i innych publikacjach. Pisał także w Kwartalniku Wyklęci o młodzieżowej niepodległościowej organizacji działającej w 1954 roku w Liceum Ogólnokształcącym w Gryficach. Andrzej Chmielewski w czasach PRL był członkiem opozycji demokratycznej, działaczem Studenckiego Komitetu Solidarności na Uniwersytecie Gdańskim, uczestnikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, współzałożycielem NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania w Kwidzynie, w stanie wojennym członkiem tajnej organizacji Duszpasterstwo Ludzi Pracy działającego w Kwidzynie, instruktorem harcerskim, założycielem Kręgów Instruktorów Harcerskich Andrzeja Małkowskiego oraz uczestnikiem zjazdu założycielskiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
O sobie mówi:
– Z urodzenia Gryficzanin, z pochodzenia Tatar z tatarskiego rodu ullrch Józefowiczów herbu Leliwa, historyk, muzealnik i zabytkoznawca, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, dziennikarz i publicysta, instruktor harcerski, emerytowany nauczyciel. Dwukrotnie rejestrowany przez SB jako figurant „Ogień” i figurant „Historyk”.
– Pochodzę z patriotycznej, katolickiej rodziny. Jestem wnukiem Sybiraczki Konstancji z Józefowiczów, Chmielewskiej i synem Sybiraka Edmunda Chmielewskiego, wnukiem Stanisława Chmielewskiego, członka POW, powstańca sejneńskiego, podkomendnego gen. Lucjana Żeligowskiego w czasie zdobywania Wilna z rąk Litwinów, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej 1920r., rannego pod Kijowem i Warszawą, odznaczonego m.in. Krzyżem Walecznych i Medalem Litwy Środkowej, dowódcy strażnicy KOP, funkcjonariusza II oddziału kontrwywiadu, zabitego przez Sowietów strzałem katyńskim w Kuropatach k/Mińska w maju 1940 r.
– Ukształtowała mnie przede wszystkim babcia Konstancja, patriotka i żarliwa katoliczka. Od czasu jak tylko umiałem słuchać, słyszałem legionowe pieśni i opowieści o katordze babci i ojca na Sybirze, o działalności jej męża, a mego dziadka, którego grobu szukała do śmierci i nie znalazła. Duży wpływ na moją osobowość miała także ziemianka z Kowieńszczyzny, Sybiraczka, przyjaciółka babci, Emilia Rusiecka. Sakramentu Bierzmowania udzielał mi więziony w czasach komunizmu X. Arcybiskup Antoni Baraniak, częstym gościem w naszym domu był także więzień komunizmu, proboszcz gryfickiej parafii. X. Stanisław Rut, Chrystusowiec oraz wieziona w czasach stalinizmu zakonnica s. Krystyna Rynkowska. W LO im. Boleslawa Chrobrego w Gryficach historii uczył mnie były żołnierz Armii Krajowej Kazimierz Szczygieł. Na Uniwersytecie Gdańskim trafiłem do grupy z nieżyjącym Aramem Rybickim (zginął 10 kwietnia 2010 r pod Smoleńskiem). Nie mogłem być inaczej ukształtowany niż na takiego jakim jestem.
– Największa satysfakcja to wdzięczność rodzin i samych żołnierzy wyklętych, których historie opisałem w licznych publikacjach, ostatnio w Kwartalniku Wyklęci, w których przyczyniłem się w znacznym stopniu do ich upamiętnienia. Przez lata zapomniani, prześladowani, żyli tylko w pamięci towarzyszy z konspiracji i rodzin. Ja ich odkryłem i pokazałem jakimi byli bohaterami.
– Olbrzymia satysfakcja to także dumne twarze mojej rodziny, w tym wnuków Ziemowita i Dobrawy, z tego, że mają takiego dziadka, że synowie także zostali wychowani na patriotów, że mam oparcie w żonie!
– Największy zawód. Ludzie, którym ufałem, okazali się esbeckimi donosicielami. W esbeckich dokumentach określani jako OZI (osobowe źródło informacji). Czy im wybaczam? Trudne pytanie! Na pewno do końca życia im tego nie zapomnę! Czasami zastanawiam się jak to jest z ich sumieniami? Jednak patrząc na to co kiedyś robili i obecnie robią można śmiało stwierdzić parafrazując „program” jednej z opozycyjnych partii, „tyle standardu ile interesu – „tyle sumienia ile interesu”!
– Marzenia. Mam wiele. Większość bardzo osobistych. Jedno z nich to zapalenie świeczki na grobie dziadka. Jest na tzw. Białoruskiej Liście Katyńskiej, ale do dzisiaj nie wiadomo gdzie sowieccy oprawcy go zakopali. Symboliczny grób dziadka znajduje się na cmentarzu w Gryficach. Inne to cotygodniowe Msze Trydenckie w Kwidzynie.
Poniżej galeria zdjęć z z wydarzenia: