„Jestem mamą trójki dzieci. Do momentu, gdy usłyszałam, że dwójka moich dzieci jest chora, nie wiedziałam, co to znaczy – umierać ze strachu… Niepewność i bezsilność towarzyszą mi każdego dnia, a każdy dzień to cierpienie. To przeraźliwy lęk, gdy widzę, jak paluszki Czarusia robią się sine, gdy słyszę, jak przy głośnym płaczu nie może złapać tchu… Tak bardzo się boję i błagam o Twoją pomoc!”
Ten rozpaczliwy apel dotyczy dwóch małych chłopców Igora i Czarka, którzy potrzebują pomocy ludzi dobrego serca, bo rodzina sama sobie nie poradzi. Los napisał okrutny scenariusz dla rodziny Bres z okolic Płotów.
„Najpierw urodziła się Hania. Niedługo po niej Igor. Wydawało się, że synek jest zdrowy… Do drugiego roku rozwijał się normalnie. W pewnym momencie jego zachowanie zaczęło budzić mój i męża niepokój… Zupełnie odbiegało od Hani. Po kilku konsultacjach został potwierdzony autyzm. Choć brzmi to jak wyrok, wyrokiem nie jest. Za pomocą regularnej terapii można nauczyć dziecko funkcjonowania wśród innych osób. Igor lubi się przytulić, ja uwielbiam tulić jego i to, jak mówi na mnie „mama”. Wydawało się, że choć dostaliśmy cios od losu, damy sobie radę. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść…
Wyrok przyszedł wraz z trzecią ciążą. Śmiertelna choroba. Czarek urodził się z wadą serca… W serduszku synka niedomaga nie jedno, ale wiele rzeczy. Czarek ma DORV – odejście dwóch dużych naczyń z prawej komory, TGA -przełożenie wielkich pni tętniczych oraz VSD – ubytek przegrody międzykomorowej. Kolejne litery, które wtedy nic nie mówiły, zwiastowały jedno – śmiertelne niebezpieczeństwo… To, że życie mojego synka może się skończyć, zanim się na dobre zaczęło. Wada serca. Wyrok śmierci.
Czaruś potrzebuje operacji serca i leczenia. Ta zbiórka to walka o jego życie… W przypadku Igorka walczymy o to, by funkcjonował normalnie. Walczę nie o jedno dziecko, lecz dwoje i czuję, że sama nie dam rady. Mam ogromne wsparcie w mojej najstarszej córeczce, Hani. Widzę jednak, że choroba braci zabiera jej dzieciństwo. Chciałabym, by jej życie nabrało kolorów. Ona ma dopiero 5 lat, a już dźwiga na swoich barkach ogromny ciężar.” – opowiada dzielna Mama trójki dzieci.
Na chwilę obecną zebrano – 158 859,50 zł (8,68%) tego ile potrzeba, by uratować małe życie.
Brakuje: 1.670.780,50 zł, jest to duża kwota, ale ludzi jest o wiele więcej i wystarczy dobra wola, wielkie serce, aby małe serduszko było uratowane.
Do rozpaczliwego apelu mamy chłopców dołączyła się Magdalena Buritta – opiekun zbiórek celowych, które tak pisze:
„Witam serdecznie, proszę Państwa o pomoc w nagłośnieniu zbiórki braci Bres. Chłopcy to mieszkańcy pobliskich Płotów. W rodzinie jest trójka rodzeństwa (Hania, Igor, Czarek) z czego dwoje jest chorych, a najmłodszy ma śmiertelnie chore serce. Została uruchomiona zbiórka na siepomaga, gdyż operacja serca w Bostonie ratująca życie Czarka to koszt ok 1,8mln zł. Kwota niewyobrażalna. Nie damy rady bez Państwa pomocy. Czasu jest coraz mniej, chłopiec słabnie i sinieje. Proszę nie dopuśćmy do tragedii.
www.siepomaga.pl/bracia-bres
Mamy także grupę na facebooku
Dla pięknego serca i wyjątkowej główki – licytacje dla Igora i Cezarego. Będę wdzięczna za pomoc” – Magdalena Buritta
Nie wiadomo, co życie przyniesie każdemu z nas, dlatego warto pomagać, a największą wdzięcznością będzie wiadomość, że mały Czarek będzie mógł żyć normalnie. Pomóżmy rodzinie Bres.