Koronawirus jest dominującym tematem od dłuższego czasu nie tylko u nas, ale na całym świecie. Zagrażający życiu i szybko rozprzestrzeniający się wirus, jest powodem odwołania zajęć w szkołach, zamknięcia galerii handlowych, kin, teatrów. Ludziom zakazuje się wychodzenia z domu, jeśli jest taka możliwość zaleca się pracowanie zdalnie.
Ekonomiści mówią o poważnym kryzysie gospodarczym, przekładane są terminy pierwszych komunii świętych, sprawą najważniejszą stało się zdrowie i życie ludzi.
Ludzie zaczynają się bać, szczególnie kiedy dochodzą do nich informacje o tym, że szpitale nie mają podstawowych środków ochrony osobistej.
„Teraz, kiedy liczna zakażonych osób w Polsce jest jeszcze nie tak duża, jak w innych krajach, sytuacja w szpitalach jest ciężka, ale z pomocą przeróżnych instytucji i ludzi po prostu, jakoś można nad nią zapanować. Nie chcę myśleć, co będzie, kiedy ta liczba wzrośnie, a to zapowiada samo ministerstwo, zresztą my to widzimy” – powiedziała nam pielęgniarka, która chce zachować anonimowość.
Najprawdopodobniej sytuacja zmieni się w bardzo trudną, a może nawet krytyczną, gdy liczba zakażonych wzrośnie lawinowo do kilku tysięcy. Z każdej strony Polski słychać, jak szpitale alarmują o brakach, dużych brakach.
W jednoimienne jednostki przekształcono 20 szpitali. One są w miarę zaopatrywane, chociaż też wołają głośno, że to nie wystarcza. A co ze szpitalami, które nie są zakaźnymi?
„Jedziemy dosłownie na rezerwach, które już się skończyły. Nie mamy niczego. Pracujemy w poczuciu strasznego zagrożenia, bo nigdy nie wiemy, jakiego pacjenta nam przywiozą, my również po pracy nie wiemy, co się może wydarzyć. Jeżeli trafi nam się chory pacjent, który zainfekuje niezabezpieczonego lekarza lub pielęgniarkę, to zacznie brakować tych, którzy mogą Wam pacjentom pomóc” – dodaje nasza rozmówczyni.
Gryficki szpital również wystosował apel o pomoc. Na różnych forach skrzykują się ludzie dobrej woli, którzy starają się jak mogą, by wesprzeć placówki medyczne.
„Potrzebuję pomocy przy dzieleniu materiału, potrzebujących jednostek jest coraz więcej, a nas ciągle mało. Jeżeli macie znajomych dajcie znać. Poszukujemy też firm, które pomogą w zakupie materiałów (gumki, troczki itp.). Pomóżmy tym, którzy pomagają” – tak pisze na fb Magda Kamińska z Gryfic, która jako jedna z pierwszych zainicjowała szycie maseczek. Udało jej się zebrać kilka osób, które z powodzeniem robią dobrą robotę.
Natomiast ludzie są przestraszeni. Czytają, słuchają doniesień i po prostu nie wierzą.
„Jak słucham, że szpitale proszą o pomoc w takich podstawowych sprawach, to nie wiem, co myśleć. Po prostu się boję. Przecież media podają, że bardzo często pacjenci nie mówią prawdy i trafiają do normalnych szpitali, a później słyszymy, że lekarze i pielęgniarki mają kwarantannę, albo szpital zamykają. Oni też muszą się chronić. Nie wiem, gdzie nasza władza ma te pieniądze, o których tak mówi, że tyle ich jest. To dlaczego nie zaopatrzy tych szpitali we wszystkie potrzebne środki. Straszne.” – powiedziała Pani Natalia.