Pamięć o naszych bliskich trwa,
bo miłość na śmierć nie umiera,
jest większa niż grób.
Z końcem października każdego roku coraz więcej osób przypomina sobie o bliskich zmarłych. Przychodzą wtedy na cmentarz, robią porządki na grobach, zapalają znicze, stawiają żywe kwiaty.
Dlaczego tak się dzieje? Czy to wynika z głębokiej, wewnętrznej potrzeby, czy z tradycji, czy z obowiązku wobec zmarłych. Czy może jeszcze coś innego?
Zależy to głównie od tego, kim jesteśmy, w co wierzymy, jak zostaliśmy wychowani. Palący się znicz i chryzantemy są zewnętrzną oznaką naszej pamięci.
Palący się ogień w ciągu całego roku i stała troska o grób, to dla tych, którzy tęsknią i pamiętają. To dla nich ważny jest nawet czas palącej się świecy, bo to oznacza, kiedy należy tu wrócić. Ważna jest prognoza pogody, bo wiadomo, kiedy podlać kwiaty stojące na grobie. Starsi i niedołężni stawiają kwiaty z sztucznego tworzywa, by dłużej świadczyły o ich pamięci.
Niestety wielu z nas ocenia pamięć i miłość do zmarłych częstotliwością odwiedzin na cmentarzu, kosztem postawionego pomnika. Dlatego zdarza się, że odwiedzający groby kupują najdroższe znicze i najdroższe kwiaty. A ci, którzy nie mogą osobiście przybyć, wynajmują profesjonalne firmy zajmujące się czynnościami porządkowymi.
Już w ostatni weekend na Gryfickim cmentarzu widać było zwiększoną ilość osób odwiedzających i porządkujących groby swoich bliskich. To oznaka zbliżającego się Święta Zmarłych.
Pamiętajmy, że zapalenie znicza stanowi odwieczny symbol pamięci o bliskich. Łączy się z symbolem świecy, która odmierza długość życia człowieka.
W Dniu Wszystkich Świętych znicz symbolizuje naszą modlitwę o dusze zmarłych i dopuszczenie ich do życia wiecznego. Palący się na grobie ogień wyraża naszą wiarę i nadzieję w przyszłe spotkanie się z najbliższymi w niebie.