Sejm uchwalił zmiany w Prawie Farmaceutycznym, które zahamują rozwój aptek sieciowych. Czy te zmiany będą miały wpływ na mieszkańców naszego powiatu?
To, że nie będą mogły powstawać nowe apteki sieciowe, w praktyce oznacza zakonserwowanie obecnej struktury aptek. W naszych miastach aptek jest dużo, a nawet za dużo, biorąc pod uwagę średnią ilość mieszkańców na aptekę. Przyjmuje się, że na jedną apteką powinno przypadać przynajmniej 3 tysiące mieszkańców, aby apteka mogła normalnie funkcjonować. A w Gryficach jest 9 aptek, a miasto liczy niecałe 17 tys. mieszkańców (gmina ok. 24 tys.). Jak widać, aptek raczej więcej nie będzie. Mogą powstawać nowe, ale kosztem dotychczasowych, które będą musiały się zamknąć.
Czy to dobrze, czy to źle? Zwolennicy pełnej wolności gospodarczej oczywiście protestują. Zapominają jednak, że apteka to nie sklep. Od czasu, kiedy aptekę może otworzyć każdy, kto ma na to środki, a jedynym warunkiem jest znalezienie personelu o odpowiednich kwalifikacjach, rola apteki polegająca na pomaganiu pacjentom w ich problemach zdrowotnych zaczęła być wypierana przez konieczność zarabiania.
Z uwagi na rodzaj towaru i fakt, że klientem apteki jest pacjent, to co w normalnym handlu jest dopuszczalne, a nawet wskazane, w aptece staje się nieetyczne. Podczas zakupów w sklepach spotykamy się z promocjami (drugi zakup za 50% ceny), namawianiem do dodatkowego zakupu (kupuję sukienkę – „a może kupi pani jeszcze wisiorek, będzie pasował”, na stacji benzynowej – „a może płyn do spryskiwaczy”). Każdy nas się z takimi zachowaniami handlowców spotyka na co dzień i uważamy to za dopuszczalne.
Zastanówmy się, czy takie techniki sprzedaży mogą być stosowane przez apteki. Komuś, kto ma receptę na antybiotyk można (powinno się!?) zaproponować probiotyk. Przeziębionemu polecić dodatkowo preparat z witaminą C lub/i syrop na kaszel. Takie i im podobne namawianie pacjenta na dodatkowy zakup wydaje się zgodne z etyką zawodową aptekarza. Ale rzeczywistość jest bardziej brutalna.
Gazeta Prawna napisała (14.06.2016 r.) „Coraz częściej właściciele aptek – głównie sieciowych, choć nie tylko – narzucają zatrudnionym farmaceutom plany sprzedażowe, tzw. targety. Polega to na tym, że aptekarz ma za zadanie zachęcać pacjentów do kupowania nie tylko tych leków, po które przyszli, lecz także innych – tych, które chce w danej chwili sprzedać apteka.”
Oznacza to, że nie jest ważne, czy pacjentowi proponowany lek, suplement diety, czy produkt medyczny jest potrzebny – ważne jest by go sprzedać.
Właściciele aptek, by osiągnąć swój cel, czyli sprzedanie dużej ilości kupionego produktu, stosują różne metody mobilizowania personelu. Skrajnym przykładem jest uzależnienie premii dla wszystkich pracowników od sprzedania określonej ilości „produktu dnia” przez wszystkich obsługujących pacjentów. A nazwiska tych, którzy sprzedali najmniej i przez których pracownicy nie dostali premii (lub dostali ją obniżoną) wywiesza się na tablicy.
Aptekarz, kierujący się w pracy Kodeksem Etyki Aptekarza Rzeczpospolitej Polskiej nie może proponować pacjentowi leku (suplementu diety, produktu medycznego), którego on nie potrzebuje! Artykuł 19 punkt 2. wspomnianego kodeksu mówi: „Aptekarz unika działalności przyczyniającej się do zwiększania konsumpcji produktów leczniczych”. I jak to pogodzić z biznesem?
Każdy farmaceuta należy do Izby Aptekarskiej. Izba dysponuje sądem koleżeńskim, rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej (odpowiednik prokuratora) i każdy aptekarz, łamiący zasady etyczne zawarte w Kodeksie Etyki musi się liczyć z karą, a w skrajnych przypadkach z utratą Prawa Wykonywania Zawodu. Dlatego łatwiej jest egzekwować etyczne zachowania od właścicieli aptek, którzy są farmaceutami. Bo w przypadku niektórych aptek sieciowych, po ukaraniu kierownika apteki, firma zatrudnia innego i dalej robi swoje. To co napisałem nie oznacza, że wszystkie apteki sieciowe są złe. Są takie, które są wzorowe. I są też takie apteki aptekarskie, które nie przebierają w środkach, by pozyskać pacjentów i sprzedać jak najwięcej leków.
Podsumowując, uważam, że powstrzymanie wypierania aptek prowadzonych przez pojedynczych farmaceutów przez „sieciówki” to dobra informacja dla nas – pacjentów.
alb