Zapowiadana przez minister Annę Zalewską reforma oświaty skutkuje ogromną falą protestów w środowisku nauczycielskim, reprezentowanym głównie przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Już 10 października związkowcy z całego kraju stawili się przed siedzibami urzędów wojewódzkich, aby dać wyraz niezadowoleniu
z proponowanych zmian w oświacie. Nazywają je niepotrzebną rewolucją, której skutki są nie do przewidzenia.

Przypomnę, że reforma oświaty ma na celu przywrócenie 8-klasowej szkoły podstawowej oraz likwidację 3-letnich gimnazjów i to już od 1 września 2017 roku. Jesteśmy świadkami skutków, jakie pociągnęła za sobą decyzja o zmianie obowiązku szkolnego z 6 na 7 rok życia. I tak dostrzegamy brak miejsc w przedszkolach dla dzieci 3-letnich oraz małą ilość uczniów w klasach I-ych szkoły podstawowej. Wiem, że w jednej ze szkół podstawowych są dwie klasy pierwsze liczące po 12 dzieci. Tylko po to, by nie zwalniać nauczycieli, którzy będą niezbędni w przyszłym roku.

Nauczyciele i związkowcy wskazują na fakt, że skrócenie czasu nauki w szkole
(z 9 do 8 lat), spowoduje zatłoczenie szkół podstawowych.

Pani minister gwarantuje wszystkim, podkreślam WSZYSTKIM, nauczycielom pracę. Ale każdy, kto pamięta poprzednią reformę wie, że wielu pożegnało się z zawodem, wielu odeszło na wcześniejsze emerytury. Byli bowiem tacy nauczyciele, którzy nie chcieli przekwalifikowywać się do nauczania innego przedmiotu, uzupełniać kwalifikacje, a taki był wymóg. Nauczyciele mieli jednak na to kilka lat.

Podobnie samorządy. Miały czas, by przygotować się na reorganizację. Poza tym na tworzenie nowych gimnazjów dostawały środki z ministerstwa. Szkoły między sobą wymieniały się sprzętem, zbędnym wyposażeniem np. w gimnazjum a potrzebnym w szkole podstawowej i odwrotnie. Czy mam rozumieć, że teraz trzeba będzie wszystko oddać? Czy jest to możliwe? Trzeba będzie zakupić pomoce, ławki, krzesła dla starszych uczniów z klasy VII i VIII. A w obecnych gimnazjach wypadałoby zakupić wszystko, co niezbędne jest dla uczniów klas I –VI. A kadra? A nauczyciele, specjaliści? Kogo przenieść, kogo zatrudnić? Ilu zatrudnić? A przypomnę, że jesteśmy w stanie stałego, permanentnego oszczędzania na oświacie, gdzie cięcia w budżetach gmin są największe.

Każdy pierwszy rocznik dzieci, który doświadcza reformy na swoim „organizmie”, jest skazany na metodę prób i błędów popełnianych dosłownie przez wszystkich, od nauczycieli i dyrektorów do autorów programów czy podręczników, których też jeszcze nie ma. Tak już było, kiedy pierwszy rocznik gimnazjum zdawał maturę. Niskie wyniki spowodowały tzw. amnestię maturalną. Ówczesny minister Roman Giertych zarządził, że maturzyści otrzymywali świadectwo dojrzałości, jeżeli zdobyli 30 % ze wszystkich trzech obowiązkowych przedmiotów. Było i śmiesznie i strasznie. Obawiały się uczelnie, które nie miałyby naboru na pierwszy rok studiów.

Ministerstwo tłumaczy swoje decyzje dotyczące reformy, niskim poziomem nauczania w gimnazjach, co nie jest prawdą. Bo uczniowie w gimnazjach z roku na rok zwiększają swoje kompetencje i na tle dzieci europejskich dominują wiedząi umiejętnościami. Nikt nie jest w stanie wyliczyć, jakie skutki w nauczaniu będzie miała reforma. Przypuszczam, że chaos w szkołach, niepewna sytuacja nauczycielii innych pracowników, nie będzie sprzyjała pozytywnej atmosferze, w jakiej będą miały kształcić się nasze dzieci. Dezorganizacja pracy każdej placówki, czy to szkoły czy przedszkola, nie jest korzystna dla nikogo, także dla rodziców.

To ich obawy są największe, bo reforma tak najbardziej uderza właśnie w ich dzieci. W największy ich skarb, który jest jedyny i niepowtarzalny. Nie można naprawić wyrządzonych krzywd, nawet takich, które są skutkiem nieprzemyślanych, pochopnych decyzji.

Zachęcam do zapoznania się z listem do pani Minister Oświaty zamieszczonego w linku poniżej.


List otwarty do minister oświaty Anny Zalewskiej

Poprzedni artykułRed Swing Low będzie reprezentować Polskę na Litwie!!!
Następny artykułMiejska Biblioteka Publiczna zaprasza!