Pacjenci narzekają na mało empatyczne, a wręcz niemiłe zachowanie personelu, natomiast personel opowiada o skandalicznych wyzwiskach, jakie każdego dnia są kierowane pod ich adresem. Jedni do drugich mają żal i tak naprawdę nie wiadomo, co zrobić, żeby sytuacja uległa zmianie.
Sprawa dotyczy przychodni Zespołu Lekarzy Rodzinnych „WYSOCZAŃSCY” przy ul. Kościuszki w Gryficach. Od jakiegoś czasu otrzymujemy skargi od pacjentów tej przychodni. Dotyczą one zachowania personelu. Ponieważ negatywnych opinii w tym temacie trochę się nawarstwiło, postanowiliśmy sprawdzić jak to wygląda z drugiej strony.
„Jestem bardzo oburzona na takie zachowanie w tej przychodni. Naprawdę płakać się chce i nie wiem czy nie zmienię placówki leczniczej. Tam już przed samym wejściem „wita” pacjenta zdenerwowany i niemiły ochroniarz, który decyduje kto może, a kto nie może wejść do środka. Jest przy tym bardzo niesympatyczny. Później trzeba zetknąć się z opryskliwymi Paniami w rejestracji, które potrafią krzyczeć na pacjenta, zachowują się tak jakby miały nas pacjentów dość i jakby pracowały tam za karę. A ostatnio nawet lekarz czasem krzyczy i powoduje ogromny stres. Ja nie przychodzę do przychodni dla zabawy. Jestem chora i idę, kiedy mam taką potrzebę. Od czasu pandemii jesteśmy traktowani jak zło konieczne, leczenie na telefon i wszystko na telefon. Teraz dochodzą jeszcze krzyki i opryskliwe zachowania. Nie wiem czy nie zmienię przychodni, bo zaczynam się bać, kiedy mam iść do lekarza.
Wymyślono w tej przychodni, że od godziny 8.00 do 10.00 tylko przez telefon trzeba się zarejestrować, a w ogóle nie można się tam dodzwonić, cały czas jest sygnał zajęty. Później z reguły nie ma już numerków i tak wygląda to leczenie. Naprawdę mam dość i nie chcę, żeby tak mnie traktowano” – tak mówią nasi czytelnicy.
Te zastrzeżenia są wypadkową wielu sygnałów, jakie do nas kierują pacjenci tej przychodni. Przedstawiliśmy je drugiej stronie i poprosiliśmy o ustosunkowanie się do zarzutów. Rozmawialiśmy z kierownikiem placówki dr Stanisławem Wysoczańskim oraz Paniami z rejestracji i pielęgniarkami, które mają bezpośredni kontakt z pacjentami.
„My od zawsze jesteśmy dla naszych pacjentów. Pracujemy po kilkanaście godzin dziennie, ciężko pracujemy i staramy się zapewnić wszystkim opiekę. Niestety ze strony wielu pacjentów spotykamy się ze skandalicznymi wyzwiskami – k…y, dzi..i, szm..y, tylko was wyj…ć stąd, takie i wiele innych epitetów słyszymy każdego dnia nie tylko tu w rejestracji, ale też przez telefon. My boimy się otwierania okienka i każdego podniesienia słuchawki telefonu, bo nie wiemy, co nas czeka w danej chwili. Pacjenci obarczają nas winą za wszystko. Czasem są wręcz agresywni i musimy wołać na pomoc lekarza bo nie dajemy rady. Wiele z nas jest na środkach uspokajających, bo nie wytrzymujemy nerwowo. To bardzo przykre, że musimy o tym opowiadać, ale z drugiej strony to dobrze, że pacjenci dowiedzą się, jak wygląda ta druga strona medalu. Te godziny na rejestrację telefoniczną są po to, żebyśmy mogły wykonywać swoje zadania w miarę normalnie, bo nie sposób jest z pełnym pacjentów holem odbierać jeszcze telefony, szczepić i wykonywać inne konieczne czynności. My naprawdę bardzo się staramy, ale niektórzy pacjenci zachowują się skandalicznie i my wszystko musimy znosić. Nasza przychodnia ma 15.5 tysiąca pacjentów, to bardzo dużo i musimy jakoś tą pracę układać godzinowo, żeby dać radę z zadaniami, jakie mamy do wykonania. Pan z ochrony bardzo nam pomaga, gdyby nie on to nie wiemy czy nie dochodziłoby do rękoczynów ze strony niektórych pacjentów. On po to jest tu zatrudniony żeby pilnować wejścia. Kiedyś jeden z pacjentów powiedział, że za żadne pieniądze nie chciałby wykonywać naszej pracy. Dobrze, że możemy powiedzieć, co nas boli, my też jesteśmy tylko ludźmi, my też bardzo często płaczemy i brak nam sił” – tak mówiły Panie pracujące w przychodni i jej kierownik dr Wysoczański.
Od redakcji:
My mieliśmy nie zabierać głosu w tej sprawie, ale w trakcie powstawania materiału postanowiliśmy kilka zdań napisać. Jest bardzo ciężki czas dla wszystkich. Jesteśmy zdenerwowani, mamy dość obecnej, pandemicznej sytuacji. Ale warto przypomnieć sobie, że wszyscy jesteśmy ludźmi, że mamy uczucia, że odrobina empatii z każdej strony może pomóc przetrwać, może pomóc przeżyć kolejny dzień bez strachu, płaczu, a nawet z uśmiechem na twarzy. Tak jest o wiele lżej. Naprawdę warto być człowiekiem.