Prowadzona od godzin południowych akcja w sprawie bomby rzekomo podłożonej w Urzędzie Miejskim w Gryficach dobiegła końca. Okazało się, że ktoś zrobił sobie okrutny „żart”. Czy służbom uda się znaleźć autora kłamliwych telefonów?
Na szczęście to był fałszywy alarm, choć trudno mówić o szczęściu, kiedy zakrojona na szeroką skalę akcja była bardzo kosztowna.
Przypomnijmy.
Od godzin południowych w Urzędzie Miejskim w Gryficach trwała akcja ewakuacyjna i zabezpieczająca po telefonie, który zawiadomił o podłożonej w budynku bombie oraz substancji stwarzającej zagrożenie biologiczne. Dwie pracownice urzędu, które miały styczność z podejrzaną substancją były na czas sprawdzania izolowane. Wszyscy pracownicy urzędu zostali ewakuowani, a służby prowadziły kosztowną akcję.
Okazało się, że podejrzaną substancją była zwykła mąka, natomiast nigdzie nie znaleziono bomby. Sam fakt, że jednak biała substancja znalazła się w kopercie na biurku w urzędzie dowodzi, że ktoś chciał naprawdę mocno wystraszyć adresatów przesyłki. Fałszywy alarm, wysokie koszty przeprowadzonej akcji i okrutny „żart” kogoś bez wyobraźni. Pozostaje mieć nadzieję, że ta osoba zostanie namierzona przykładnie ukarana. My nadal czekamy na wyjaśnienia w tej sprawie od rzecznika Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.